OPIS
Książka Mirosława Pęczka stanowi wnikliwą analizę zjawisk związanych z subkulturami w okresie PRL. Jak pisze prof. Wojciech Burszta, jest ona „rodzajem tour de force, a więc odważną próbą syntezy obrazu kilkudziesięciu lat życia w PRL widzianego z wewnętrznej perspektywy subkultur, które zarówno kontestowały oficjalny wizerunek ustroju, jak i były osmotyczną próbą metonimicznie fundowanej próby „przylegania” do realiów Zachodu, świata traktowanego jako pożądany, daleki, ale nieosiągalny w istocie”.
"Subkultury nie miały w PRL-u dobrej prasy. Właściwie bez względu na to, czy mówiono akurat o grupach chuligańskich, przestępczych, czy organizujących się wokół takiego lub innego rodzaju muzyki, określanie ich mianem subkultury miało wydźwięk pejoratywny. W pewnym sensie takie podejście wynikało z samego źródłosłowu. Subkultura oznacza bowiem dosłownie podkulturę, a więc coś gorszego od "prawdziwej" kultury. A ta z zasady powinna przecież wychowywać, tworzyć dogodną przestrzeń rozwoju człowieka i wyznaczać konstruktywne wzorce. Tak pokrótce można zrekapitulować logikę władzy patrzącej na subkultury przed 1989 rokiem. Szkopuł w tym, że w Europie Zachodniej i USA subkultury (zwłaszcza subkultury młodzieżowe) są rodzajem zwierciadła, w którym przegląda się cywilizowany członek przysłowiowej klasy średniej. W tym sensie (...) stanowią one błogosławieństwo dla kultury - destabilizując, jednocześnie prowokuja do nieustannego autodefiniowania."
ze wstępu Krzysztofa Dudka,
Dyrektora Narodowego Centrum Kultury