OPIS
„Był rok 1979, gdy, będąc po raz pierwszy w Paryżu, odważyłem się zadzwonić do Instytutu Literackiego i poprosić o spotkanie. Nie było to oczywiste. Wstępną rozmowę odbyłem w jednej z paryskich kawiarni z wysłanym «na przeszpiegi» Zygmuntem Hertzem. Zygmunt, człowiek niezwykłego poczucia humoru i, jak się potem okazało, znakomity kompan winopijny, uznał, że jestem godzien, w efekcie czego następnego dnia zameldowałem się w Maisons Laffitte. Drzwi otwarła mi jego żona, Pani Zofia, i poprowadziła mnie do «salonu», w którym przy stole siedziało dwóch panów: Jerzy Giedroyc i Gustaw Herling-Grudziński…”