OPIS
Dlaczego warto przeczytać zbiór felietonów? Kryzys finansowy o biblijnych proporcjach przewraca kolejne kraje Unii Europejskiej. Fala kryzysowego tsunami właśnie przekracza Odrę, przelewa się przez Karpaty i wkrótce zatopi zieloną wyspę, jaką do tej pory była Polska. Liderzy Unii Europejskiej nie mają żadnego skutecznego pomysłu na uratowanie Europy. Nie można wykluczyć, że w 2012 roku zbankrutują Włochy i Hiszpania, zaraz potem fala bankructw obejmie wiele banków w Europie, pozbawiając ludzi oszczędności całego życia. Polska jest zupełnie nieprzygotowana na nadejście tak ciężkiego kryzysu. Autor przewidział te zdarzenia dwa lata temu. Przez minione dwa lata publikował swoje opinie w cotygodniowych felietonach na łamach „Rzeczpospolitej” i „Dziennika Gazety Prawnej”. Pokazywał, kto tak naprawdę decyduje o losie Europy, uprzedzał, że Grecja musi zbankrutować, pokazywał, że rząd, zamiast reformować Polskę, podnosi podatki i chowa długi pod dywan. Ujawniał opinii publicznej fakty, które były przemilczane przez masowe media, na przykład to, że w ciągu czterech lat zatrudnienie w administracji publicznej wzrosło o ponad 100 etatów, co kosztuje podatników około 6 miliardów złotych rocznie. Albo to, że pomimo wydania ponad 10 mld euro na wspieranie innowacyjności polskich przedsiębiorstw ta innowacyjność silnie spadła. W felietonach Autor pokazuje też, jak działa światowa finansjera. W jaki sposób zachodni bankierzy, którzy uważają się za bogów, pozbawiają pieniędzy miliony zwykłych zjadaczy chleba i dlaczego elity polityczne im na to pozwalają; ba, nawet wspierają ich w tym procederze. Felietony napisane zostały prostym językiem zrozumiałym dla osób, które nie znają się na ekonomii, pokazują, o co naprawdę w tym wszystkim chodzi. Pozwalają przejrzeć na oczy. Pozwalają zobaczyć to, czego nie pokażą wielkie telewizje. Najbliższe lata upłyną pod znakiem kryzysu finansowego i recesji. Będą wielkim wyzwaniem dla wielu polskich rodzin. Lektura felietonów w tej książce pozwoli lepiej przygotować się do tego, co nieuchronnie nadchodzi.