Krótko po zakończeniu wojny trzydziestoletniej w bawarskim Schongau dochodzi do serii brutalnych morderstw na dzieciach. Mieszkańcy miasta widzą w nich dzieło Szatana. Rozpoczyna się polowanie na czarownice. Akuszerka Marta zostaje uznana za morderczynię i oskarżona o konszachty z diabłem, jednak kat, który ma wykonać wyrok, nie wierzy w winę kobiety. Razem z córką Magdaleną i medykiem Simonem prowadzi śledztwo na własną rękę. Rozpoczyna się walka z czasem. Czy uda się ocalić życie oskarżonej kobiety? Ile jeszcze niewinnych istnień musi zginąć, by prawda wyszła na jaw?
Oliver Pötzsch, potomek opisanej w powieści rodziny katowskiej, maluje przed czytelnikiem obraz tego specyficznego i hermetycznego środowiska. Jego książka to z jednej strony wciągająca historia kryminalna, od której nie można się oderwać, a z drugiej fascynująca opowieść o Bawarii XVII wieku, w której wciąż urządzano procesy czarownic, tortury były podstawowym narzędziem pozyskiwania zeznań, a kat pełnił (z uwagi na wymaganą od niego znajomość anatomii) również funkcję miejscowego lekarza.
Córka kata to międzynarodowy bestseller:
1 miejsce na Kindle Bestsellerlist w USA.
Przez wiele miesięcy w pierwszej setce listy bestsellerów na Amazon.de i Amazon.com.
Książka została wydana już w USA; prawa do przekładu zakupiły też wydawnictwa ze Słowenii, Czech, Turcji, Serbii oraz Węgier.
200 tys. Egzemplarzy sprzedanych w Niemczech.
[Fragment - autor o swoim rodowodzie]
Posłowie
Nie wiem, kiedy usłyszałem o Kuislach po raz pierwszy. Musiałem mieć chyba pięć lub sześć lat, gdy moja babcia spojrzała na mnie badawczo tym pełnym zadumy wzrokiem, którym do dziś dzieli całą swoją rodzinę, składającą się z ponad dwudziestu potomków, na Kuislów i nie-Kuislów. Nie miałem wtedy pewności, czy bycie Kuislem oznaczało coś dobrego czy złego, brzmiało to bowiem jak cecha, rzadki kolor włosów lub przymiotnik, których jeszcze nie znałem.
Od dawien dawna za kuislowskie uchodzą w naszej rodzinie takie cechy zewnętrzne jak haczykowaty nos, grube, ciemne brwi, atletyczna budowa ciała i mocny zarost, a także talent muzyczno - artystyczny, jak również wrodzona wrażliwość, niemal nerwowość. Zalicza się tu również posiadanie niewielkiej liczby znajomych, pociąg do alkoholu i pewna mroczna melancholia. W opisie Kuisla, jaki pozostawił nam kuzyn mojej babci, zapalony badacz - amator naszych przodków, znajdują się między innymi następujące słowa: "zakrzywione paznokcie (szpony)" i "wzruszający, jednak niekiedy brutalny". Zatem ogólnie rzecz biorąc, była to osobowość nieszczególnie sympatyczna, ale rodziny się nie wybiera ...
To właśnie kuzyn mojej babci wiele lat później poruszył przy mnie temat katowskiego rzemiosła. Byłem lekko po dwudziestce, gdy pewnego dnia znalazłem w domu na stole stos pożółkłych papierów. Na porozdzieranych, gęsto zapisanych na maszynie stronach, Fritz Kuisl zgromadził wszystkie informacje o naszych przodkach. Wśród nich znajdowały się czarno - białe zdjęcia narzędzi do tortur i katowskiego miecza Kuisla (który został skradziony w latach 70. z schongauskiego muzeum krajoznawczego i nigdy już go nie odnaleziono), liczący 200 lat dyplom mistrzowski, wystawiony na mojego przodka, ostatniego schongauskiego kata Johanna Michaela Kuisla, przepisany na maszynie artykuł z gazety oraz spisane odręcznie, długie na metr drzewo genealogiczne. Słyszałem o czarodziejskich księgach mojego pradziada Jörga Abriela, które nadal są przechowywane w Bawarskiej Bibliotece Państwowej, i dowiedziałem się, że dynastia Kuislów była jedną z najsłynniejszych dynastii katów w Bawarii. Jedynie podczas schongauskiego procesu czarownic z roku 1589, na konto mojego krwawego przodka poszło przypuszczalne ponad 60 egzekucji.
Od tego czasu, myśli związane z historią mojej rodziny już nigdy mnie nie opuściły.