OPIS
Książka stanowi zapis 18 lat borykania się Autora ze zjawiskiem bezrobocia, jego sukcesów i porażek. „W tym czasie podjechał biały bus z łódzką rejestracją, z którego wysiadło dwóch niezbyt sympatycznie wyglądających mężczyzn. Jeden z nich mówił po rosyjsku. – No, szkoda czasu – ponaglał nas ten ze złotym łańcuchem. – Kto zapłaci, ten jedzie na kwaterę, a jak ktoś nie chce, to może wracać do domu. Powoli zaczęliśmy wyjmować pieniądze. Ściśnięci jak śledzie w beczce podjechaliśmy dwa kilometry dalej. Po wyjściu z auta zobaczyliśmy stojący na kompletnym odludziu budynek. Wyglądał jak typowy magazyn – wysokie ściany, betonowa posadzka z kratką ściekową pośrodku. Na zewnątrz był szlauch podłączony do rury z wodą. Za toaletę służyły okoliczne pola. – Może to nie są pałace, ale da się mieszkać – pocieszał nas jeden z czwórki „opiekunów”. – Prąd macie za półtora euro dziennie, jedzenie będziemy wam dowozić. Do pracy też was zawieziemy, no, może nie wszystkich od razu. Raptem wybuchło zamieszanie. Do Sławka, który spisywał na karteczce numer rejestracyjny busa, doskoczył jeden z pośredników i zaczął go okładać pięściami, krzycząc: „Ty mendo jeb..! Ty chciałbyś sprzedać nas glinom! Ja cię ukatrupię i zakopię tam, gdzie nikt cię nie znajdzie!".