OPIS
Małgorzaty Kalicińskiej można by nie przedstawiać. To autorka samych bestsellerów. Samą siebie nazywa Kobietą Organiczną. Po domu i ogrodzie chodzi na boso. Umie uprawiać, hodować, przetwarzać i gotować. Sklasyfikowała dwanaście odmian rosołu! Zanim zaczęła pisać była nauczycielką, reserchearką, inwestorką, ale do tej pory najbardziej lubi być Kobietą Domową. Ma dorosłe dzieci, rozległe plany na przyszłość i ogromne poczucie humoru. Jej znakiem szczególnym są zmarszczki mimiczne od śmiechu.
Za dużo dydaktyzmu? - Dużo. (Sama grzeszę w ten sposób. Ktoś mnie kiedyś nazwał „Matką Boską Maruszeczkowską”). Na szczęście są tacy, którzy się w życiu gubią i to lubią. „Felki” Małgorzaty Kalicińskiej są – jak wszystkie jej teksty – blisko domu, blisko serca, blisko uczuć. Pani Małgosia mieszka sobie w „antysłupku” z zapasem domowej zupy w lodówce, wygląda przez swoje osobiste okno i czuć, że świat jest jej nieobojętny. Czasami może za bardzo sarka, ale za to, że broni miłości po 40-tce jak niepodległości, zachęca kobiety, by składały sobie szkatułki, za kurs Ratownika Drogowego i za szampański napój na Dzień Matki.... należy jej się medal. Może do mamusizmu i takich przekazów wprost, jak do szampana, trzeba dorosnąć?
Anna Maruszeczko