OPIS
Można Marka Barańskiego nie lubić. Można, choć to może jałowe po ćwierć wieku, postrzegać go zawsze jako demona stanu wojennego. Jak jednak widać, nie można mu zatkać ust. Książka Barańskiego jest gorzka. Autor nie oszczędza w niej nikogo, a najmniej już samego siebie. To właśnie daje mu prawo odwołania się do rzymskiej zasady audiatur et altera pars. Poplątane i bolesne są polskie losy, nie da się ich odlać z matryc ustanawianych przez kolejne reżymy, okresy przypływów i odpływów pamięci. „Nie chciało mu się jeść, pić – pisze autor o swoim bohaterze, czyli o sobie – nie chciało mu się iść ani stać, myśleć ani nie myśleć. Nie chciało mu się mówić i nie chciało milczeć. Nic mu się nie chciało. Nie chciało mu się nawet zdawać sobie sprawy z tego stanu ogólnego niechcenia…”. Zechciało mu się już tylko dać swoje świadectwo o niechcenia tego przyczynach. Nawet nie dla własnego spokoju. W przekonaniu raczej, że owa wielka, niebywała prawda, o której marzymy i którą tak chcielibyśmy poznać, jest sumą świadectw różnych. Tego też. Już choćby tylko dlatego trzeba tę książkę przeczytać. Ludwik Stomma