OPIS
Nagle coś złapało mnie za rękę, wziąłem to za zimne i umięśnione ramię ośmiornicy. Pomimo moich wysiłków, aby się wydostać z tego uścisku, druga macka sięgnęła mojego czoła i wepchnęła głowę pod wodę. Ośmiornica śmiała się. Przez wodne wiry, które starałem się usunąć z moich oczu i oskrzeli, dostrzegłem biały, szeroki uśmiech Bennebah. Gdy pływałem blisko brzegu, Bennebah przybliżyła się bezszelestnie, zdjęła sukienkę i weszła do wody. Na szczęście od tamtego zdarzenia z panią Swan noszę odpowiednie kąpielówki, które zakrywają przynajmniej to, co najważniejsze. Bennebah z kolei była prawie całkiem naga. Zostawiła na sobie majteczki, ale jej piersi były całkowicie odkryte. Wiedziałem, że w tym względzie, obyczajowość niewolników różniła się od praktyk Białych, ale poruszał mnie widok tak odsłoniętego ciała. Kiedyś na drodze z Saint Johna widziałem grupkę kąpiących się w przydrożnej fontannie kobiet. Były one pokryte kurzem, a woda kreśliła na ich ciałach wielkie szaro-miedziane smugi. Ich skóra błyszczała jak wygładzona skała, a piersi falowały swobodnie z każdym ruchem, odwróciłem wtedy wzrok. Ale w ich neutralnym spojrzeniu, które automatycznie skierowały w stronę dochodzącego od mojego pojazdu hałasu, nie było żadnego wstydu tak, jakbym je nakrył na jedzeniu, czy piciu. Bennebah także nie wyglądała na zawstydzoną tu i teraz ze mną. Chlustała wodą prosto w moją twarz śmiejąc się i za każdym razem, jak brała zamach, piersi jej poruszały się szybko balansującym ruchem, podnosząc się i opadając z lekkim drżeniem. Była jak bawiące się dziecko, nieświadoma wywołującego przez jej ciało wrażenia.