OPIS
Jeździłem z dziewczynami, pilnując, żeby któraś nie zwiała - z zapasem wartym przynajmniej dwóch biletów na samolot. Wszystkie musiały mieć paszporty. Byłem czyściutki jak nieodkryte źródło. Trzymałem się dyskretnie w pewnej odległości od nich, nieprzekraczającej dwóch przedziałów. Od czasu do czasu spacerowałem korytarzem, zaglądając do moich owieczek przez szybę i sprawdzając, czy wszystko jest u nich w porządku. Przy każdej z nich można by znaleźć dobre kilkadziesiąt gramów towaru. Rekordzistka przewoziła pół kilo - ukryte w miejscu dobrze widocznym tylko dla odbywającego poród niemowlaka.