OPIS
Są olimpijczycy, którzy zdobyli na igrzyskach więcej medali niż Robert Korzeniowski - choćby lekkoatletka Irena Szewińska czy szermierz Jerzy Pawłowski. Nikt jednak nie wywalczył aż czterech złotych krążków olimpijskich, a tyle ma w swej kolekcji najsłynniejszy chodziarz w historii tej konkurencji.
Chód sportowy był dyscypliną, której przez wiele lat także w Polsce nie traktowano poważnie. Dziwacznie, może nawet nienaturalnie poruszający się zawodnicy, którzy ścigają się po asfaltowych drogach poza stadionem, najczęściej o poranku Patrzono na nich z przymrużeniem oka. Tak było nawet wtedy, gdy na trasach pojawił się Robert Korzeniowski. Dyskwalifikowany za niewłaściwy krok, długo nie mógł ukończyć żadnych istotnych zawodów. Wielu machnęło na niego ręką, machnęło ręką na chód.
I właśnie dlatego historia Roberta Korzeniowskiego jest tak fascynująca, bo niespotykane w historii polskiego olimpizmu sukcesy poprzedziła fala upokorzeń i potknięć. Ile trzeba mieć w sobie siły, determinacji i odporności, by poradzić sobie z takim bagażem? Robert Korzeniowski tego dokonał i teraz to właśnie on - jak mało kto - pasuje jak ulał do stwierdzenia: "Nigdy się nie poddawaj".
Urodzony 30 lipca 1968 r. w Lubaczowie koło Przemyśla znakomity polski chodziarz ewoluował od pozycji zdejmowanego za każdym razem z trasy pechowca aż do nieosiągalnego dla reszty konkurentów mistrza, którego pod koniec jego kariery po prostu nie sposób było na trasie chodu pokonać.
W dużej mierze dzięki niemu chód sportowy w oczach wielu polskich kibiców awansował do miana pełnoprawnej konkurencji lekkoatletycznej.
Przed Państwem jedna z najbardziej niezwykłych historii w całych dziejach polskiego sportu - historia Roberta Korzeniowskiego, mistrza chodu.