komiks przeciętny, rozczarowanie w stosunku do zamieszczanych opisów i moich oczekiwań Najpierw zacznę od tych dobrych uwag. Uznanie dla sklepu gildia za świetną obsługę (!), pomoc przy edytowaniu zamówienia, jasne, szybkie i rzeczowe informacje. Zamówione produkty były bardzo dobrze zapakowane i dotarły do mnie bardzo szybko. Chylę czoła.
Niestety sam komiks "Zbir. Rozróba" rozczarowuje. Oglądając przykładowe plansze spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Pomysł wydawał się dawać możliwości rozwinięcia tematu w sposób interesujący i wciągający (uwielbiam zombie i gości, którzy wiedzą, jak sobie z nimi skutecznie radzić). Grafika i kolorystyka jak najbardziej w porządku, książka ładnie wydana (chociaż szkoda,że w miękkiej oprawie i klejona). Niestety warstwa tekstowa i rozwinięcie "tematu" pozostawiają sporo do życzenia. Teksty są "płaskie", bez polotu, bez żadnych niedomówień czy niedopowiedzeń pozwalających na różne, dwuznaczne interpretacje (rozumiem,że postacie tutaj przedstawione to nie erudyci, ale naprawdę są sposoby, żeby i takim gościom nadać troszkę smaczku). Humoru, zapowiadanego w tej pozycji, jest jak na lekarstwo. Postacie są bardzo sztampowe, niewiele się różnią od siebie zarówno pod względem wyglądu, jak i reakcji czy zachowań. Wszystkie zombie (włącznie z kapłanem) wyglądają tak samo (można było chociaż pokusić się o pokazanie ich w różnym stadium rozkładu, młodszych i starszych, większych i mniejszych). Zbir, wbrew zapowiedziom autora, iż miał być brzydki i odrażający (miały to spowodować wystające zęby - efekt chybiony, bo raczej budzi współczucie, niż odrazę czy przerażenie), wygląda jak zwykły, niezbyt przystojny gość, tylko trochę przypakowany. Franki, jego kumpel, miał być chyba nerwusem, skorym do rozwiązywania wszelkich konfliktów za pomocą komunikacji niewerbalnej, ale on też nie jest przekonujący. Kapłan zombie rządzący połową miasta nie jest ani straszny (jak powinien być szef organizacji przestępczej) ani śmieszny czy godny pożałowania (jak np. Austin Powers - agent specjalnej troski). Jest kilka dobrych pomysłów i postaci: np. Pete Ryba czy Małpa/Szympans zombie stworzony przez kapłana zombie, pomysł na organizację przestępczą złożoną z nieumarłych, ale to za mało, żeby uratować książkę. Autor we wstępie pisze, że to, co stworzył jest słabe, mierne, do bani. Może miała to być przekorna reklama, niestety okazuje się zgodne z prawdą. Największą wadą tej pozycji jest po prostu przeciętność.
Autor: Norbert Zwierzański Data: 12.06.2014