Kiedy w poprzednim tomie „Ultimate X-Men” nie pojawiła się zapowiedź kolejnej części, bałem się, że Egmont zakończył wydawanie serii wraz z finałem runu Marka Millara. Owszem run ten był najlepszym, co „UXM” miało do zaoferowania, ale i tak byłoby żal. Na szczęście ciąga dalszy pojawił się właśnie na polskim rynku i jest niemal równie świetny, jak poprzednie tomy. Ale co się dziwić, skoro za scenariusz wziął się Brian Michael Bendis, jeden z ojców uniwersum Ultimate i autor choćby rewelacyjnego „Ultimate Spider-Mana”.

Po pierwszych numerach zeszytów Ultimate X-Men z czasów Dobrego Komiksu (2004) uznałem ta serie za jedną z najlepszych o mutantach jakie trafiły do PL. Prawie 17 lat później, po wznowieniu serii przez Egmont, stwierdziłem po 2 i 3 tomie, że jednak pochwaliłem dzień przed zachodem Słońca. Jednak 4 tom okazał się być dla mnie ponownie mutancką petardą. Świetna akcja, rysunki (uwielbiam Funkcja) i to, że komiks, od początku do końca, rysuje 1 artysta. Osobiście nienawidzę komiksów, gdzie co kilka stron rysownikiem jest kto inny. Wychodzi z tego nieciekawa celuloidowa papka. Także zdecydowanie polecam!!! Czekam na tom 5 w nadziei, że będzie przypominal 4. Sklep Gildia jak złoto.