Druga część jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń ukazanych w pierwszym albumie. Jacques Peuplier po utracie swoich unikatowych zdolności porozumiewania się z przedmiotami codziennego użytku, szybko bierze się w garść i postanawia odnaleźć sprawcę jego straty. W końcu bez tej cząstki siebie nie będzie, on wstanie utrzymać miana najlepszego prywatnego detektywa, który jest zdolny odszukać wszystko i wszystkich. Śledztwo szybko okazuje się jednak o wiele bardziej skomplikowane, niż początkowo on przypuszczał. Brak możliwości rozmowy z pozoru „martwymi” świadkami (przedmiotami), zmusza go do szukania pomocy u żywych. Jego nowych, nader gadatliwym partnerem, staje się małoletni członek dziecięcego gangu ulicznego, który wie gdzie skrywa się szalony naukowiec (sprawca sytuacji, w której znalazł się bohater). Od umiejętnej współpracy obu postaci, będzie zależeć czy sprawa zostanie szybko i sprawnie załatwiona.
Jacques to kawał wielkiego faceta, który jest niczym innym jak stereotypowym przedstawieniem bohaterów filmów akcji lat 80-tych. Pod swoją gruboskórnością, cynizmem i nadmierną niechęcią do innych ludzi, skrywa on wielkie serce, które po prostu boi się być skrzywdzone. Ktoś taki idealnie pasuje do prostej i dynamicznej historii, którą początkowo wydaje się być ten tytuł. Pod wierzchnią warstwą szablonowości, skrywa się jednak o wiele głębsza i ciekawsza treść, starająca się przedstawić ewolucję relacji mężczyzny i chłopca. Owszem pojawiają się w tym aspekcie dzieła pewne dobrze znane schematy (relacji ojciec – syn), jednak są one na tyle dobrze dopasowane do realiów komiksu, że nie można ich nazwać wyświechtanymi. To wspominany rozwój międzyludzkich zależności stanowi tutaj intrygujący trzon dzieła. Jacques będzie musiał przełamać swoją niechęć do innych żywych osób, biorąc jednocześnie odpowiedzialność nie tylko za samego siebie. Takie same zmiany będą musiały zajść wewnątrz towarzyszącego mu dzieciaka, który będzie musiał nauczyć się zaufać dorosłemu.
W scenariuszu można znaleźć również kilka innych elementów, które niestety nie zawsze prezentują się nazbyt dobrze. Tytuł od samego początku był czymś z pogranicza fantastyki i postapokalipsy, więc będzie trzeba przywyknąć tutaj do pewnych absurdów (np. latający owoadoludzie z muchami w brzuchu). Troszkę lepiej mógł zostać również zaprezentowany tutaj wykreowany świat, którego potencjał nie został należycie wykorzystany. Objawia się to zarówno w postaciach drugoplanowych (nieodgrywających tutaj ważniejszych ról), czy wręcz proszącym się o mocniejsze rozwinięcie wątku dwójki braci (jednym z nich jest szalony naukowiec). Stało się jednak inaczej i twórca postanowił mocniej wypromować tylko jeden aspekt swoje dzieła (rozwój relacji pomiędzy dwójką głównych bohaterów). Można więc mieć do tytułu pewne zastrzeżenia, nie zmienia to jednak faktu, że pozycja prezentuje się bardzo ciekawie i jest godna uwagi. Tym bardziej że twórca potrafił dobrze połączyć ciekawe dialogi, wartką akcję i szczyptę zabawnego humoru.
Pewne zastrzeżenia można mieć również do oprawy graficznej komiksu, która jest delikatnie mówiąc bardzo specyficzna. Komiks europejski (szczególnie ten francuski) dosyć często stawia na niesztampowy artyzm, który nie do każdego będzie przemawiał. Ten momentami „dziwaczny” styl, doskonale jednak wpasowuje się w klimat dzieła i dodatkowo go pogłębia. Rysunki w całej swojej prostocie są dodatkowo na tyle sugestywne, że chwilami ciężko oderwać od nich wzrok.
Miasto Wyrzutków, tom 2:Chłopak, który zbierał stworzonka, pomimo swoich kilka mniej lub bardziej widocznych wad, to doskonałe zwieńczenie ciekawej i na swój sposób intrygującej serii. Tak jak zostało to już wspomniane w recenzji wielokrotnie, nie jest to komiks dla każdego. Jeśli jednak lubuje się ktoś w specyficznych wielowarstwowym europejskim komiksie, to zdecydowanie powinien sięgnąć po tą serię.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 09.07.2020