Dopiero teraz przeczytałem ten komiks. Do tej pory na Allegro ceny tego tytułu sięgały zenitu, trzeba było czekać ponad dekadę, aby SCREAM wypalił z reedycją. To łopatologiczna, waląca po oczach oczywistościami i nawiązaniami tak jaskrawymi i mało wysublimowanymi, że w przypadku kina recenzenci zmiażdżyliby taki sposób prowadzenia narracji. Komiksowi mam wrażenie, że więcej uchodzi, przynajmniej w tym przypadku. ŚWIAT EDENY ma już kilka ładnych lat, lecz posługuje się biblijnymi nawiązaniami, więc wciąż temat jest aktualny, zwłaszcza w momencie ekologicznej sraczki. Czyta się szybko, lektura dostarcza rozrywki i tego czegoś, co trudno zdefiniować. Wizjonerstwo Moebiusa, co by nie gadać, jest niepodważalne. I chwała mu za to! ŚWIAT EDENY to nie pierwszy lepszy komiks. To twór, z którym warto się zapoznać.

Kreska Moebiusa, czy tez Jeana Girauda, jest piekna w tym wydaniu. Samo wydanie tez piekne, i mysle ze obowiazkowe dla kazdego kolekcjonera komiksow. Fabula ciekawa, osobiscie chwilami dla mnie troche 'trippy' (w pozytywnym znaczeniu tego slowa). Mysle ze jesli nie fabula, to przynajmniej kreska wpada w pamiec po przeczytaniu. Osobiscie mam troche stosunek ambiwalentny do samej fabuly, czytajac ten komiks jako osoba w 21. wieku, poniewaz niektore aspekty damsko-meskie uchwycone w opowiesci sa stereotypowe i nudne.

Incal? Garaż hermetyczny? Interesujące i świetnie narysowane komiksy, ale prawdziwym arcydziełem Mœbiusa jest "Świat Edeny". Fabuła momentami jest równie pogmatwana, ale ostatecznie jednak treść jest bardziej spójna i – choć Mœbius nie stroni od oniryzmu – na szczęście brak tu tej przyciężkiej lub, jak kto woli, zabawnej symboliki oraz ezoteryki serwowanej w "Incalu" bez umiaru przez Jodorovsky'ego. Poza tym graficznie "Incal" może wydawać się chwilami bardziej błyskotliwy, ale często bywa też narysowany niestarannie, czego nie sposób powiedzieć o "Świecie Edeny", gdzie każda kreska jest perfekcyjna, a kolory dobrane są w sposób przemyślany i nieodmiennie zachwycają. Do tego wydane to jest świetnie, choć ekipie Scream Comics nie udało się uniknąć poważnej wpadki technicznej w jednym z rozdziałów (a może to wina materiału źródłowego) - czarna kreska oryginalnego rysunku w albumie "Bogini" jest zrastrowana, więc wygląda to jak wydruk skanu - brakuje czerni i detali. Pozostałe albumy są wydrukowane perfekcyjnie.