...więc może ja. Jest dużo lepiej niż w przypadku poprzednich eksperymentów, które można by uznać za akceptowalne wyłącznie gdyby rozpatrywać je w kategoriach "w hołdzie Januszowi Chriście", bo jako kontynuacja przygód Kajka i Kokosza nie wytrzymują krytyki, dopuszczając się nawet zbrodni na kanonie ( historia z pochodzeniem Kajka ) i rażą oko plastycznie - jak wspomniałem - jako hołd OK, jako kontynuacja to po prostu psucie marki. I tu dochodzę do mojego głównego zarzutu do tego komiksu, a konkretnie do rysownika. To, że Janusz Christa niejako namaścił go na swego następcę powinno raczej trącić w nim nutę skromności i okiełznać zapędy do odciśnięcia swego piętna stylistycznego - krótko ujmując: rysuj Pan Christą, bo nie wątpię, że potrafisz, a nie wariacją na temat, szanuj markę i twórcę. Ponadto, Kajko Christy nie wygląda non-stop jakby go giez ukąsił jak w tej historii, do tego stopnia, że kłóci się to z charakterem postaci. Zbójcerzy trudno wręcz rozpoznać, są tak różni od oryginału. Trochę też brak oddechu i przestrzeni w porównaniu z komiksami Christy - to już niuans, ale myślę, że miłośnicy KiK wyczują o co chodzi, jest trochę "za gęsto", trochę za komicznie a za mało baśniowo. Tyle tytułem krytyki, bo mimo wszystko uważam, że to pierwsza w miarę UDANA próba kontynuacji przygód Kajka i Kokosza. P.S. Scenarzyście podpowiadam, że ja i zapewne wielu fanów chciałoby zobaczyć dobrze przemyślaną historię, gdzie KiK wyruszają w daleką podróż z ważną misją i ponownie spotykają Milusia...

Pierwsze dwa tomy "Nowych przygód" Kajka i Kokosza były tak słabymi komiksami, że nie podjąłem się nawet ich oceny uważając, że nawet jedna gwiazdka to za wiele. Kiedy dowiedziałem się, że Egmont przygotowuję kontynuację w duchu Christy i dostaniemy pełną nową historię, postanowiłem dać tej serii szansę. Po lekturze wiem, że była to szansa ostatnia. Sukces oryginalnych Kajka i Kokosza polegał na dwóch rzeczach: świetnych i klimatycznych, do tego niezwykle szczegółowych rysunkach Janusza Christy i jego pełnych humoru scenariuszach. Scenariusz pana Kura jest płytki a humor wymuszony, przez to moim zdaniem zupełnie nie śmieszny. Pan Kiełbus jest wybitnym rysownikiem, ale miejscami tom zbyt mocno odbiega od pierwowzoru. Styl nie różni się zanadto od tego, co można oglądać w wydawanych przez Egmont francuskich komiksach humorystycznych. Po lekturze przestałem się dziwić silnej promocji tego komiksu przez Egmont. Być może inni Czytelnicy znajdą tu coś dla siebie, dla mnie to kolejny dowód, że powrót do legendarnych tytułów wymaga dobrego, wieloletniego planu, świetnego pomysłu i mistrzowskiego wykonania. Po tym tomie ostatecznie odpadam. Jedną gwiazdkę daję za rysunki, drugą za to, że komiks wypada zdecydowanie lepiej od dwóch katastrofalnych poprzedników.

Po wznowieniu przygód Kajka i Kokosza pierwszy album przyjąłem z rozczarowaniem, do drugiego nawet nie zajrzałem. Ale trzeciemu dałem szansę z uwagi na pełnometrażowość. I się nie zawiodłem, to naprawdę dobry krok we właściwą stronę. Owszem, jest sporo do poprawy - rysunki można dopracować, by jednak bardziej zbliżały się do oryginału mistrza Christy - nad zbójcerzami to obowiązkowo trzeba przysiąść. Scenariusz faktycznie jest gęsty, pędzi bez chwili wytchnienia przez co umyka owa baśniowość. Ale z drugiej strony nie można powiedzieć, że nudzi. Jest nadzieja, że będzie lepiej, na pewno będę chciał się o tym przekonać. Daję 4 gwiazdki, wiem że na wyrost. Powinno być 3,5 ale na 33 stronie komiksu jest kadr piąty - dawno mnie nic nie ubawiło tak jak to, więc te pół gwiazdy w górę.

„Kajko i Kokosz” to seria, na której wychowały się już pokolenia czytelników. Wydawana w latach 1972-1992, zamknęła się na trzynastu długich i sześciu krótkich opowieściach zebranych w siedemnastu tomach. Pewnie powstałoby ich więcej, jednak ze względu na stan zdrowia Janusz Christa zrezygnował z tworzenia. Przez lata nie brakowało jednak wznowień, a ostatnio Egmont postanowił zaprezentować nam nowe przygody dzielnych wojów, pisane i rysowane przez pokolenie młodych komikisarzy. Po dwóch tomach różnorodnych krótkich form, nadszedł wreszcie czas na pełnoformatowy album. I choć do dzieł Christy trudno go porównywać, autorzy stworzyli kawał sympatycznego komiksu familijnego, który warto poznać nie ważne czy jesteście fanami pierwowzoru, czy też jakimś cudem nigdy się z nim nie zetknęliście.

Pierwszy pełnometrażowy powrót do świata Kajka i Kokosza. Wcześniejsze odsłony nowych przygód wzbudzały kontrowersje, według mnie miały momenty, ale ogólnie dalekie były od jakości oryginału. Natomiast "Królewska Konna" to Kajko i Kokosz na całego. Duże pozytywne zaskoczenie. Fabuła którą napisał Maciej Kur jest spójna, zabawna i mądra. Nie ma w niej przypadkowych wydarzeń czy zbędnych elementów. Natomiast Sławomir Kiełbus i Piotr Bednarczyk odpowiadający za warstwę graficzną, trzymają się klimatu oryginału, ale ich własny styl jest bardzo widoczny( i dobrze!). Komiks zawiera masę easter egg'ów dla fanów + wszystkie elementy, z których słynie seria: gry słowne i zastosowania nowoczesno-średniowieczne, poczucie humoru, słowiańską symbolikę, nowe wynalazki Jagi, inteligenty i żartobliwy komentarz społeczny. Podczas lektury zarówno ja, jak i moja 6-letnia córka bawiliśmy się przednio. Myślę, że J.Christa byłby zadowolony z takiej kontynuacji. Ja stawiam tę pozycję wyżej niż ostatnie albumy mistrza( np. Mirmił w Opałach). Fajna sprawa :)

Autorzy zachowali klimat oryginału. Historia jest zabawna, nieźle narysowana. Nie brak smaczków dla osób znających serię. W tle pojawiają się postacie znane z klasycznych komiksów Christy. Wiadomo, że to co było już nie wróci, ale na pewno warto przeczytać. Mam nadzieję, że powstanie ciąg dalszy.

Bardzo fajna seria!

Rysunki fantastyczne,teksty przezabawne.Wspaniała kontynuacja przygód Kajka i Kokosza.Jestem zachwycony i czekam na więcej.

Owiele lepiej od 1 i 2 .