W „Strażnikach Galaktyki” poznajemy historię zespołu, w którego skład wchodzą między innymi Star-Lord, Gamora czy Drax. Ta niezbyt pasująca do siebie pod względem charakterów zgraja pokazuje, że potrafi ratować cały kosmos z opresji!
Ale nie tylko to dostajemy w tym komiksie, bo czeka tam na nas także przygoda oryginalnych Strażników z XXXI wieku. Bo nie wiem, czy wiecie, ale ci znani z filmu są drugim składem. Wracając jednak do komiksu – nie jest to historyczny debiut. Prezentowana jest jedna z przygód, w której walczą ramię w ramię z Thorem, którego znajdują bezwładnie dryfującego w kosmosie (brzmi znajomo?). Jednak podobnie jak większość komiksów z 70siątych nie przekonał mnie on do siebie. Przydługie dialogi powodują, że wieje tam nudą. Sama walka też nie była spektakularna, nie spełniła moich oczekiwań. Za to nie mogę narzekać na rysunki, które według mnie dają radę. Rysownicy mogli się popisać swoją wyobraźnią przy tworzeniu Strażników, statku kosmicznego i samego kosmosu.
Na rysunki nie narzekam też w głównej historii komiksu. Fakt, znajdzie się kilka wad, ale dają radę. Ale to nie rysunki były tutaj najlepsze, ale fabuła. Jeju, jak ja się w nią niesamowicie wciągnęłam! Porwała mnie do reszty, nie mogłam odłożyć komiksu z ręki do momentu skończenia go. To dzięki niemu polubiłam tę drużynę, bo film nie koniecznie mnie do siebie przekonał. Nawet zastanawiałam się nad dokupieniem kolejnych tomów historii, ale niestety są one dostępne tylko w oryginale.
Co mi się tak podobało? Początki drużyny, zbieranie członków. Chemia między bohaterami, ich zróżnicowane charaktery. Gnająca szybko akcja, która nie daje chwili na wytchnienie. Częste zwroty akcji, które tylko podgrzewają atmosferę. To, jak były prowadzone sceny bitew i walk. Nawet takie smaczki, jak sesje nagrań prowadzone po misjach! Po prostu wszystko mi się tu podobało. No dobra, prawie wszystko. Historia jak dla mnie kończy się za mocnym zwrotem akcji. Mógłby być on inny, bo tak ma się wrażenie, że czegoś brakuje, jakby jeden czy dwa komiksy nie zostały wydrukowane w albumie.
W albumie dostajemy też krótką historię Strażników Galaktyki, listę członków drużyny oraz ich powstawanie za kulisami. Jest to takim miłym dodatkiem do całości.
Czy polecam „Strażników Galaktyki”? Pewnie! Ja nie byłam zawiedziona.
Autor: arcytwory Data: 25.07.2019