OPIS
- Jak się Panu podoba sposób rozwiązywania problemów małżeńskich proponowanych przez Joannę Chmielewską?
- Jest bardzo krańcowy (śmiech). Na szczęście wszystko jest utrzymane w aurze komediowej i nie ma w tej historii niczego krwiożerczego, zwłaszcza, że nie kończy się zabójstwem. Muszę powiedzieć, że było to dość długie nagranie, scenariusz miał około pięćdziesięciu stron. Jak na radio to długa historia, ale wszystko było zgrabnie napisane. Choć gram tu wyjątkowego łobuza, drania i chama, to zagrałem tę postać z prawdziwą przyjemnością. (Marian Opania)