Nowa seria mangowa na polskim rynku – no jedna z nowych, bo nie jest jedyną, która dokładnie teraz debiutuje – czyli „Baby Violet” to historia dla tych, którzy chcą, żeby było dużo, namiętnie, mokro… No dobra, nie zagalopowujmy się – żeby dużo seksu było i tyle. No i dużo tego seksu jest, a przy okazji, wbrew pozorom – jak wbrew pozorom główna bohaterka nie jest wcale taka, jaką się wydaje – masa tutaj rozmawiania, gadania i… Wiadomo, to tylko pretekst, fabuła jako taka w zasadzie jest zbędna, mamy ten jeden konkretny spiritus movens i nic więcej nie trzeba. A zabawa, jaką oferuje, oczywiście w swoim gatunku, jest udana i całkiem przyjemna.
Poznajcie Sumire Mizuno. Niby kobieta jakich wiele, pracownica firmy specjalizującej się w sprzedaży wysyłkowej, ale… No właśnie, jak każdy, tak i ona ma swoje tajemnice, a tą najważniejszą są zdjęcia, które zamieszcza w sieci. Erotyczne zdjęcia w samej, seksownej bieliźnie. To jej sposób na odreagowanie, ale pojawia się problem, bo sekret ten odkrywa Murasaki, projektant bielizny i chce, by Sumire została jego modelką i testerką bielizny, którą projektuje. Szansa? Spełnienie marzeń? Niesamowita okazja? Tak, ale nie tak, jak można by sądzić, bo Sumire chce ją wykorzystać by w końcu stracić cnotę i nie zamierza się z tym kryć! I się zaczyna!
Każdy, kto czytał „Tysiąc słodkich kłamstw” tej samej autorki, doskonale wie, czego spodziewać się po tym tomie. Tym razem jednak zamiast jednotomówki mamy początek serii, więc czeka nas dłużej, więcej, bardziej i kto wie, jak się to będzie rozwijać. Może ostrzej, może bardziej romantycznie, czas pokaże. Oczywiście można mieć wątpliwości jak to wypada, bo schemat opowieści jest jak z masy erotyków, a erotyki mają to do siebie, że to zazwyczaj kicz, tandeta i intelektualna i artystyczna porażka. No ale z drugiej strony pamiętajmy, że mamy takie dzieła, jak „Nimfomankę” von Triera, „Pełnię piękna” Palahniuka czy powieści Philipa Rotha, gdzie takie schematy potrafiły wspiąć się na wyżyny wrażliwości i dostarczyć ambitnej rozrywki.
Jak jest z „Baby Violet”? Gdzieś pośrodku, inaczej chyba tego ująć się nie da. To erotyk, w którym erotyka i romans to sedno a nie środek do celu (a tym była w tych wspomnianych powyżej dziełach z zwyżek półki), ale z drugiej strony nie taki, jak te wszystkie książkowe i filmowe hity. Zamiast kiczu, mamy tu historię pretekstową, ale tętniącą namiętnością, seksem i uczuciami. Lekką, prostą, niewymagającą, nieco przegadaną, ale w całkiem pozytywny sposób. Kobiecą, warto to podkreślić, może ostrą, może mocną – choć to nie pornografia, a erotyka, pamiętajmy o tym – ale jednak kobiecą, skierowaną do dojrzalszych czytelniczek i mającą w sobie coś ujmującego.
A jak erotyk, to wiadomo, najważniejsza jest nie treść, ale rysunki. To w końcu coś do chłonięcia wzrokiem, oglądania, wpatrywania się… No i jest dobrze także tutaj. Wyraziście, seksownie, odpowiednio wyeksponowane to i owo, wyraziste, z dobrą mimiką… No jest, jak trzeba. I tu, i jako całość. Kto więc takie erotyczne mangi lubi, może śmiało sięgnąć, poznać i przekonać się, bo na swoim polu rzecz po prostu się sprawdza.
Autor: Michał Data: 17.11.2023