Tytuł obok wyrazistej dawki mangowej erotyki naprawdę nie ma nic ciekawego do zaoferowania odbiorcy. Hentai jako gatunek oczywiście nigdy nie charakteryzował się nadmiernie ambitnymi scenariuszami. Niektórzy twórcy starają się jednak urozmaicić komiksowy sex, jakąś zwięzłą i racjonalną opowieścią. Napata w zbiorze swoich prac idzie jednak na łatwiznę, kreśląc postacie, które dość szybko przechodzą do „akcji”. Na dodatek braki scenariuszowe idą tutaj w parze z dość średnimi projektami postaci (nie chodzi o rysunki). Twórca często popada w mocne skrajności, ukazując albo całkiem niewinne bohaterki (które dają się porwać namiętności), albo zdecydowane i pewne siebie niewiasty. Na temat męskich partnerów nie ma sensu cokolwiek pisać, bo robią oni tutaj wyłącznie za dodatek. Tym, co na pewno wyróżnia mangę Sam na sam i pozwala jej zabłysnąć, jest świetnie przygotowana oprawa rysunkowa. Twórca zna się na swojej pracy i kreśli dzieła, które potrafią przyciągnąć uwagę. Prym oczywiście wiodą żeńskie bohaterki, które przygotowane są z wielką pieczołowitością. W przeciwieństwie do innych twórców artysta nie przesadza z walorami anatomicznymi (bardziej gustując w drobnych ciałach – momentami wręcz niepokojąco „drobnych”). Dzięki temu unika on wizualnych udziwnień, które dalekie byłyby od rzeczywistości. Powodów do narzekania (przynajmniej dużych) nie można mieć również w przypadku jakości rodzimego wydania. Przyczepić można się tutaj jedynie do niektórych dialogów i ich infantylności wzbudzającej śmiech (prawdopodobnie nie jest to jednak wina tłumaczenia, a poziomu oryginalnych tekstów). Sam tomik prezentuje się bardzo dobrze, doskonała jakość druku, kilka kolorowych stron i jak zawsze świetnie przygotowane dodatki (zakładka, plakat).

Niewielki tomik mieści aż kilkanaście króciutkich historyjek, które, jak łatwo można się domyślić skupiają się głównie na erotyce. Pojawiają się zarówno wątki fantastyczne - historia o sukkubie, kociej dziewczynie czy nawet księżniczce z innego świata jak i całkiem zwyczajne - mąż i żona, przyjaciele z dzieciństwa, szkolni koledzy. Kreska autora jest przyjemna dla oka, kilka kolorowych ilustracji pełnych różów i pasteli bardzo pasuje do "waniliowej" tematyki komiksu. Nie znajdziemy tu przemocy, gwałtów ani dziwnych fetyszy, jest to pozycja godna poleceniu osobom zaczynającym przygodę z gatunkiem, niepewnym, czy im się spodoba. Wadą tej mangi jest kontrast pomiędzy prezentacją postaci męskich i żeńskich - kobiety mają dość różnorodne charaktery, mamy wstydliwe dziewice, jak i również pewne siebie, nie bojące się swoich pragnień uwodzicielki, natomiast mężczyźni są praktycznie tacy sami w każdym rozdziale. Niektóre historie miały potencjał, by rozwinąć je w coś dłuższego, co niewątpliwie urozmaiciło by lekturę, niestety autor poszedł najprostszą drogą i jego bohaterowie zbyt szybko przechodzą do 'akcji' zamiast zbudować trochę napięcia i rozwinąć relację. Przez ten zabieg poszczególne historie są dość monotonne i zlewają się w jedno. Polecam (dorosłym!) fanom 'ładnych obrazków', dla których liczą się one bardziej od fabuły.