Znacie te dziwne wyrzuty sumienia, gdy dzieło wychwalane pod niebiosa Wam się… zwyczajnie aż tak nie podoba?
Poprzeczka była ustawiona ekstremalnie wysoko. Naoki Urasawa jest ogólnie uznawany za jednego z najlepszych współczesnych twórców mangi. Sam bardzo lubię „Pluto”, a jego „Monster” to zaiste jedna z najlepszych historii jakie udało mi się poznać w tym medium. Jest tam idealna równowaga między mangową lekkością, odrobiną naiwności i młodzieżowości, a totalnie dojrzałym storytellingiem, pisaniem postaci i świetnym scenariuszem.
„Chłopaki z dwudziestego wieku” również krążą w tych rejonach, ale jakoś tej równowagi nie udało się zachować. Scenariusz mamy z jednej strony bardzo młodzieżowy, o dorastaniu, sile przyjaźni, wędrówkach we własne wspomnienia, dziwacznych planach z dzieciństwa wprowadzanych w życie. Z drugiej pojawiają się tu z czasem w teorii mocne, ponure, apokaliptyczne wręcz tematy, wielkie spiski, ludobójstwo, małe i wielkie tragedie.
Tylko jakoś się to do końca nie skleiło.
No chciałbym żeby było mroczniej, co ja mam powiedzieć. Więcej niepokoju, poczucia zagrożenia. A wyszła trochę młodzieżowa historia przygodowa w przebraniu, wplatająca coraz więcej wątków dramatycznych czy wręcz katastroficznych, ale nie osiągająca klimatem należytego ciężaru tych wątków.
Jest też u Urasawy wyraźnie odczuwalna powtarzalność w narracji, która przy tylu tomach ciut męczy. Ciągłe cliffhangery, postaci nie kończące zdań, sceny urwane zanim padnie kluczowa dla czytelnika informacja.
Nie zrozumcie mnie źle, to głównie kwestia moich preferencji - to jest wciąż Urasawa. Jest to genialnie poprowadzona, wielowątkowa historia z ogromnym wachlarzem wyrazistych postaci, warsztatowo wirtuozerska, na swój sposób przebojowa, hollywoodzka. No umówmy się, przeczytałem te 11 podwójnych tomów zazwyczaj z solidną przyjemnością (choć kryzysując lekko w okolicach 8. tomu).
Po prostu ta mieszkanka klimatów była dla mnie ciut za mało charakterna.
Autor: @traczytanko Data: 05.02.2025