Czy „Ayako” to najbardziej wyczekiwana przeze mnie manga z wydanych przez Waneko z okazji 20-lecia istnienia wydawnictwa? Patrząc na „Card Captor Sakura” i „Magic Knight Rayearth” trudno mi to rozsądzić, ale na pewno to właśnie w tym tytule pokładałem największe nadzieje. I nie zawiodłem się. W moje ręce trafił tom imponujący nie tylko grubością (siedemset stron w twardej oprawie robi wrażenie), ale także i swoją jakością. Można klasyki nie lubić, ale nie można nie docenić jej głębi, odwagi, wspaniałego wykonania i siły, z których współcześni autorzy wciąż mogą się wiele nauczyć.

Też odnoszę takie wrażenie. Ale niech tam sobie człowiek recenzuje, mnie to nie przeszkadza. Ale ten styl po prostu zalatuje sztucznością, za każdym razem wygląda jak opis na czwartej stronie okładki, a i to taki dość średni. Ale po co się zaraz czepiać. Poza tym komiksy, zwłaszcza tego rodzaju jak ten, to raczej nie jest towar dla przypadkowych nabywców. Nikt tu nie namówi żadnego frajera na zakup byle czego jakimś entuzjastycznym marketingiem, ani też nie odwiedzie od zakupu dobrego komiksu negatywną opinią. Ludzie, którzy czytają komiksy, zazwyczaj znają rynek, potrafią właściwie ocenić wartość danej pozycji abo po prostu wiedzą, czy to jest coś w ich guście, czy też nie. Dlatego nie ma nic szkodliwego w takich zamawianych komentarzach - o ile rzeczywiście są to zamawiane komentarze. Mnie nie przeszkadza, nawet się przyzwyczaiłem.

W związku z tym, że usunięto poprzedni komentarz, można by odnieść wrażenie, że to co napisałem powyżej w jakiejś części odnosi się do samego komiksu, co oczywiście byłoby nieporozumieniem. Po prostu ktoś wcześniej zarzucił, że pierwszy komentarz w tej sekcji jest jakiś elementem marketingu, a nie komentarzem rzeczywistego czytelnika komiksów. I do tego właśnie się odnoszę w swoim poprzednim komentarzu.