Cora Reilly ma wielu fanów w naszym kraju. Wielu czeka na kolejne jej książki. Drugi tom serii o Camorze to historia Nino. Czy brat bossa będzie w stanie pokochać żonę, która ma na nazwisko Vitiello? Czy kobieta, która została skrzywdzona będzie w stanie zaufać wielkiemu, strasznemu mężczyźnie i jego familii ?
„Nie potrzebowałam miłości, dopóki miałam pewność, że jestem z nim bezpieczna. Poza tym od lat radziłam sobie bez przywiązania.”
Kiara nie ma nic do stracenia, bo jej przeszłość nie jest kolorowa. Kiedy Luca wyznacza jej męża, przyjmuje go i postanawia, że spełni ten obowiązek. Ale czy będzie potrafiła się odnaleźć ? Czy będzie w stanie zadbać o męża i udowodnić mu swoją lojalność ?
„Zakochanie się w kimś, kto nie odwzajemnia twoich uczuć, jest największą głupotą, jaką mogę sobie wyobrazić.”
Nino nie ukrywa swojego pochodzenia ani temperamentu. Mówi co mu leży na sercu, i od początku uświadamia żonę, że będzie ją chronił mimo wszystko, ale jej nie pokocha. Czy udawanie Nino wystarczy Kiarze ? Czy może kobieta będzie dążyła do tego, aby go złamać ?
„Każdy ma jakieś blizny – oznajmiłem. – Niektóre są widoczne na skórze, inne znajdują się znacznie głębiej. – Na duszy – wyszeptała.”
Dla mnie ta część była zlepkiem wszystkich dotychczasowych i najbardziej spokojną ze wszystkich. Mam trochę wrażenie, że Cora totalnie nie miała na nią pomysłu i napisała coś, co jest banalne. Nie było żadnych, większych zwrotów akcji do jakich nas przyzwyczaiła. Tę część określiłabym jako taką ciepłą, odgrzewaną kluchę z bohaterką, która nie potrafiła wziąć się w garść i walczyć o swoją przyszłość tylko czekała na rycerza, który o nią zawalczy. Irytowało mnie to, jak Autorka wykreowała Kiarę, która była bohaterką bez ikry, wszystkiego się bała.
Rozumiem, że przeszła traumę, ale jeżeli nie potrafiła sobie z tym sama poradzić, to dlaczego jako dorosła kobieta nie udała się po pomoc ? Nino był takim ciepłym misiem, którego pewnie pokocha wiele z Was, ale znów dla mnie zabrakło większego ognia. Nagła przemiana z jego strony również mnie do niego nie przekonała.
Niestety mam wrażenie, że ta część jest pisana na siłę, bo tak trzeba. Moim zdaniem chyba trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść i wziąć się za coś zupełnie nowego, a nie ciągle wracać i mielić Luce. Wiem, że wiele z Was pewnie mnie za to zlinczuje, ale niestety wymagam od tej Autorki czegoś na bardzo wysokim poziomie, bo to potrafi.
Oczywiście zachęcam Was do sięgnięcia po książkę i sprawdzenia samemu, co o niej sądzicie.
Autor: wioletreaderbooks Data: 08.06.2021