Na rodzimym rynku pojawiła się niedawno trzecia odsłona historii Ubera z Uniwersum Metra 2035, autorstwa Szymuna Wroczka. Pora więc sprawdzić jak tym razem autor poradził sobie z kreśleniem ciekawego postapokaliptycznego Petersburga, w którym człowieczeństwo zaczęło być tylko pustym słowem.
Nowa publikacja to również kolejna szansa lepszego poznania Ubera. Bohatera, dla którego miłość, poszanowanie bliźniego i stabilizacja psychiczna to kompletnie obce określenia. Czerwony skinhea, faszysta, wielbiciel rozwiązywania wszystkiego przemocą i kompletny psychol, tak w największym skrócie można scharakteryzować tę postać. Facet, który dosyć dobrze radzi sobie w nowej rzeczywistości i któremu lepiej nie wchodzić w drogę.
Biorąc do ręki trzecią odsłonę serii, można spodziewać się bezpośredniej kontynuacji wydarzeń ukazanych w części drugiej. W tym przypadku nie jest to jednak takie oczywiste, a cały zamysł książki jest o wiele bardziej złożony. Sequel, prequel, spin-off – trzy różne określenia, które w pewnych aspektach charakteryzują ową publikację. Wszystko to brzmi dosyć zagmatwanie, jest jednak o wiele prostsze i przyjemniejsze w odbiorze, niż może się to wydawać.
Początek publikacji przenosi czytelnik do roku 2023, kiedy krwawa wojna wegańska nie była jeszcze nawet planem działania. Uber funkcjonuje jako sprawny „Digger”, który zdobywa całą masę przydatnych rzeczy. W wyniku pewnych wydarzeń trafia on na stację Obwodny Kanał, która tylko z pozoru wygląda normalnie. Szybko da się tutaj wyczuć aurę niepokoju i szaleństwa, która unosi się w powietrzu. Można byłoby powiedzieć, doskonałe miejsce dla kogoś takiego jak on. Mieszkańcy stacji żyją w ciągły strachu przed krwiożerczym smokiem i ludźmi, którzy służą owej bestii. Jednym z nim jest mała dziewczynka, która dostrzega w przybyszy wymodlonego anioła, który przybył wysłuchać jej prośby. Chce ona, aby Uber odnalazł jej matkę, która zaginęła jakiś czas temu i wszystko świadczy o tym, że nie żyje. Nie potrafi on odmówić dziewczynce, wcielając się tym samym w rolę wymodlonego przedstawiciela nieba. „Popieprzony anioł” (jak to ładnie zostało określone w książce), zabiera się więc za wtrącanie w nie swoje sprawy, co jak łatwo można się domyślić, przysporzy mu sporej liczby kłopotów, z którymi będzie musiał sobie jakoś poradzić.
Autor, serwując czytelnikom swoistego rodzaju prequel/ spin-off, stara się ukazać z nowej perspektywy znanego bohatera, który stał takim, jakim widzieliśmy go we wcześniejszych powieściach, właśnie za sprawą swojej przeszłości. Facet o wielu obliczach, które potrafią zmieniać się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zaprezentowana tutaj jego konfrontacja zarówno z ludźmi, jak i „smokiem” ma wymiar nie tylko postaapokaliptyczno-baśniowy, ale również mocno symboliczny i metaforyczny. Podstawą jest próba ukazania złożoności psychiki i charakteru głównego bohatera, który stopniowo odsłania swoje ludzkie oblicze. Sprawia to, że cała akcja jest tutaj o wiele bardziej kameralna i mniej dynamiczna niż we wcześniejszych książkach. Nie oznacza to jednak, że będziemy się tutaj nudzić. Uber i jego przeciwnicy zapewnią odbiorcy kilka mocnych chwil wgniatających w fotel, gdzie krwawa przemoc charakteryzująca ową postać wypłynie na pierwszy plan.
Mocniejsze skupienie się na bohaterze, zamiast podążanie za kolejnymi etapami napoczętej wojennej historii, nie każdemu fanowi serii, będzie jednak się podobać. Taka forma dzieła sprawia jednak, że po tytuł mogą sięgnąć osoby, które nie miały do czynienia z wcześniejszymi książkami i nie będą one się czuły tutaj zagubione.
Zaserwowana przeszłość jest tutaj obszerniejszym fragmentem, po którym następuje kontynuacja fabuły z części drugiej. Końcówka powieści (około 80 stron), jest troszkę za krótka, aby w pełni zaspokoić oczekiwania fanów, stanowi jednak intrygujący wstęp do kolejnej odsłony cyklu. Fragment jest napisany poprawnie, w pewnych aspektach staje się intrygujący i rozbudzający wyobraźnię, jednak jego objętość jest tak symboliczna, że ciężko coś więcej na jego temat napisać.
Piter. Bitwa bliźniaków to pozycja ciekawa, świetnie starająca się zaprezentować odmienny obraz znanego bohatera. Biorąc pod uwagę zarówno treść, jak i klimat dzieła, śmiało można książkę polecić każdemu fanowi uniwersum Metro. Troszkę gorzej sprawa wygląda w przypadku miłośników cyklu „Podziemny Blues”. Jeśli nastawił się ktoś na dalszą rozbudowę wątku krwawej wojny, będzie czuł się trochę zawiedziony. Nie oznacza to jednak, że będzie żałować czasu poświęconego na poznanie wycinku przeszłości Ubera.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 07.07.2020