Rzadko zdarza mi się, że nie wiem jak mam zacząć wyrzucać z siebie emocje, jakie się we mnie zakorzeniły po przeczytaniu książki. Rzadko mi się zdarza, że podchodzę do napisania recenzji, tych paru słów od siebie, aby Was zachęcić, bądź też przedstawić moje nieprzychylne zdanie na temat jakiegoś tytułu i nie wiem jak zacząć. Jednak przy tej książce, nawet już dwa dni po jej zakończeniu, czuję że nadal żyję tą historią. Czuję, jak nadal wertuje strona po stronie tę historię i poznaje losy bohaterów. Jak łzy płyną niepohamowanie, a gardło ściska z emocji, żalu, ale również nadziei na to, że te dwie dusze zaznają spokoju i w końcu znajdą swoją idylle, która pomoże zmierzyć się z przeszłością, w której zakotwiczyły się demony, które codziennie ich nawiedzają. Czy dwie skrzywdzone przez życie młode osoby, są w stanie uzdrowić swoje dusze – słodkie dusze ?
„Tonąłem w życiu. W swojej własnej nieśmiałości. Moja przeszłość ciągnęła mnie na dno.”
Leviego doskonale znamy z poprzednich części, gdyż on jest najmłodszym bratem Austina i Axela Carillo . Mały chłopiec już jest dwudziestoletnim chłopakiem, jednak nadal żyje przeszłością i nie dopuszcza do siebie ludzi. Jednak pewna dziewczyna zmieni jego życie, a może to on zmieni jej życie ?
„Ta dziewczyna mnie okradła, zabrała mi najcenniejszą rzecz, jaką miałem, jednak wiedziałem, dlaczego to zrobiła – tak wyglądało jej życie. Ten przeklęty, zapyziały zaułek był całym jej życiem.”
Elsie jest zdana tylko i wyłącznie na siebie. Nie ma rodziny, nie ma przyjaciół, ale też nie ma dachu nad głową, żeby przeżyć musi kraść. Jednak jedna sytuacja, jedno zdarzenie stawia na jej drodze chłopca, który pomaga jej. Który uczy ją jak odnaleźć się w świecie, gdzie dominuje chęć zysku, nienawiść i chęć zniszczenia drugiego człowieka.
„Uniosłem wzrok na Elsie i zobaczyłem, że jej oczy lśnią od łez. Patrzyłem w jej piękną twarz, w oczy, które widziały tragedię – tak samo jak ja.”
Dwoje młodych ludzi, którzy szukają ukojenia dla swoich dusz, którzy raz po raz walczą z własnymi słabościami i lękiem nadchodzącej przyszłości.
Piękne w tej książce było wszystko. Bitwa z własnymi słabościami, wstydem, otwieraniem się na innych, zaufaniem sobie nawzajem i przezwyciężeniem swoich największych barier, które nie dają nam żyć. Piękne było to, jak ich uszkodzone serca powoli się goją i rodzi się w nich uczucie, którego nie są w stanie zahamować.
„Już przestałem liczyć na to, że poznam kogoś takiego jak ja, z kim mógłbym rozmawiać bez lęku…aż poznałem ciebie.”
Nie mogę nadal pozbierać się po tej historii, uważam że każda z tych części ma coś w sobie, co ujmuje, wzrusza i zarazem możemy wynieść z każdej historii lekcję życia. Jednak historia Leviego i Elsie pokazuje, jak w nieoczekiwanym momencie ktoś może wejść w nasze życie i zmienić je – na lepsze. Jak dwójka poranionych przez życie osób, może znaleźć lekarstwo w swoich ramionach.
Brakuje mi słów na to, aby opowiedzieć Wam, jak się czułam po lekturze. Całe słowniki synonimów czy wyrazów bliskoznacznych nie wystarczą, aby opisać moje uczucia. Jedno Wam mogę jednak zagwarantować – przepadniecie i zakochacie się w dwójce ludzi, którzy pragną szczęścia. Jednak na ich drodze stanie wiele kłód i konarów, zanim odnajdą siebie.
Ten tytuł jest wyjątkowy i uwierzcie, wyraża więcej niż tysiąc słów. „Słodka dusza” – zapamiętajcie, przeczytajcie, a będziecie dumni z tego, że poznaliście tę historię, która zajmie szczególnie miejsce Waszym sercu.
Tillie Cole umie poruszyć człowieka, ale to już pewnie wiecie, jednak ten tytuł umocni Was tylko w tym i potwierdzi to, że władać słowami to wielka sztuka. Sztuka, która Tillie Cole wychodzi wspaniale.
Polecam całym sercem, jestem przekonana, że nie będziecie żałować ani chwili spędzonej z tym tytułem.
Jeżeli mam ocenić, to żadna skala nie jest w stanie oddać mojej oceny dla tej książki.
Autor: wioletreaderbooks Data: 20.05.2020