OPIS
Sądy wojenne nie wygrywają wojen i błędny jest pogląd, że ich brak jest zaczynem klęski. Nikt zresztą tak karkołomnej tezy nie stawia. Napoleon Bonaparte mawiał: „dajcie mi worek orderów a wygram każdą bitwę”, ale też wiemy, że w armii konfederackiej w latach wojny secesyjnej nie nadawano odznaczeń za dzielność. Trudno więc przyjąć, który z czynników kształtujących morale i dyscyplinę wojskową ostatecznie może przeważyć na korzyść. Król pruski Fryderyk II mawiał, że „zwycięstwo jest po stronie liczniejszych batalionów”, choć regimenty pruskie szły do walki niechętnie otoczone pierścieniem jazdy. Przyjęło się uważać, że najbardziej bojowe to wojsko zdyscyplinowane i karnie wykonujące rozkazy swoich dowódców. W historii wojen znajdziemy jednak przykłady przeciwne, że wspomnę niesfornych „lisowczyków”, włoskich kondotierów, lwowskich batiarów z listopada 1918 r. czy wojsko wielkopolskie, które poza frontem było bardzo niekarne. To nie sąd wojenny trzymał w karbach żołnierza Armii Czerwonej, lecz pistolet enkawudzisty, wrzask politruka i strach przed karnym batalionem.
[Ze wstępu]