Kiedy skończyłam czytać tytuł „Noc w Berlinie” oraz w trakcie trwania tych emocji po przeczytaniu szukam, gdzie mam kolejny tom, patrząc na stronę L.C. zorientowałam się, że był to trzeci tom, a nie, jak zakładałam, pierwszy. No, takiej gafy już dawno nie strzeliłam. Sama nie wiem, jak to się stało, ale uwierzcie mi na słowo, że wszystko było zrozumiałe. Czytając opisy, wiem już, że można czytać, nie trzymając się kolejności, lecz podobno gdzieś wspólne wątki przeplatają się, więc biorę się za pierwszy tom i później napiszę własne wrażenia i czy faktycznie można czytać (że tak się wyrażę) od końca :p.
Powiadają, że, „w małym ciele, wielki duch”, to chyba tak było, ale nie jestem pewna.
Dzisiejsza książka idealnie to określa. W ramach współpracy barterowej przy tej serii nie spodziewałam się, że będę miała jedną z tych perełek, o których warto mówić, pisać. W opisach książki, jakie dostępne m.in. na stronie wydawnictwa Dobra Literatura, dowiecie się o czasie akcji, miejscu, więc jeżeli jesteś miłośnikiem albo lubisz książki, w których akcja dzieje się w okresie II Wojny Światowej, a miłość, pasja do tego, co się kocha, muszą zmagać się z przeciwnościami losu, jakie narzucił im człowiek, którego „wielbiły” niemieckie tłumy, to zapraszam do siebie. W niektórych recenzjach, gdzie temat wojny i tej całej krzywdy był poruszany od początku po ostatnią stronę, podkreślałam, że do relacji z drugą osobą nie potrzeba wojen, przemocy, bólu?! Nigdy nie była, nie jest i nie będzie wyznacznikiem do porozumienia się dwóch różnych punktów widzenia. Takie mam zdanie.
Książka porusza bolesne tematy, które zapisały się krwią na kartach historii. Bycie gnębionym, poniżanym tylko dlatego, że było się Żydem? Bycie skazanym za to, że urodziło się w rodzinie, gdzie pradziadkowie byli Żydami? Malarz (w tym przypadku nasz główny bohater), niegdyś rozchwytywany za swój talent, dziś zastanawia się, jak przeżyć kolejny dzień?! Towar ze sklepu, którego właściciel był Żydem, był z dnia na dzień zamykany, bo. Byłeś/łaś żydowska. Za głośno płakała, ładnie wyglądała, świetnie śpiewała lub grała na skrzypcach to nie ma znaczenia, bo jesteś Żydem.
Przeczytacie opis, dowiecie się, kto jest naszym bohaterem, więc nie będę powielać, ale uprzedzam, to nie jest książka dla dzieci, czy przy kawce o poranku. Tzn. takie jest moje zdanie, bo ja odkładałam ją w momentach, w których hmm. nie mogłam strawić tej krzywdy. Podziwiam i szanuję autora za tę trylogie. Jest mocna (głupio może zabrzmi) oczarowana jestem tą pozycją. Zapraszam do lektury, a za jakiś czas wypatrujcie kolejnej recenzji z tej serii „Trylogia niemiecka”.
Autor: book_matua Data: 01.02.2024