OPIS
Można uwierzyć Tę historię można było snuć na różne sposoby. Słowo snuć wyświetla tu zresztą całkiem nieoczekiwanie owych sposobów cały zestaw! Od skręcania nitki z "przędziwa" opowieści w kształt rewidowanych symboli, przez tworzenie osnowy jakiejś innej narracyjnej "tkaniny", po całkiem już dymno-mgielne zasnucie ponowoczesną dekonstrukcją, co z kolei zbliżyłoby niechybnie Czytelnika do mało sensownego snucia się (wolno i bez celu) po labiryncie kolejnego eksperymentu... Droga do Emaus ... Już w chwili czytania tytułu zostajemy postawieni przed jednym z najbardziej intrygujących i pięknych obrazów Nowego Testamentu, obrazem spotkania Zmartwychwstałego Boga, którego człowiek nie rozpoznaje od razu, chociaż Go widzi. Chociaż z nim rozmawia. Siła przekazu jest tak wymowna, że nie potrzebuje on w żadnym czasie jakichkolwiek "uwspółcześnień". Może natomiast (i tak się działo) inspirować różne teksty kultury, przydając im uniwersalnych znaczeń. Tylko jak dzisiaj, w sytuacji wyczerpania form, kreacyjnej bezsiły i zwyczajnego braku powagi sprostać w sztuce takiemu zadaniu? Zasnuty (powróćmy do tego wymownego słówka) brakiem czytelnych kryteriów krajobraz sprzyja najczęściej pomysłom ekstremalnym, obliczonym na błysk efektu, na szokującą dekonstrukcję. Zatem i narzędzia nie te i atmosfera raczej rozrzedzona. (...)
Maciej Szczawiński - maj 2017 r.