OPIS
Czasem trzeba zniszczyć całe życie, aby móc zbudować nowe…
Monika i Michał, trzydziestokilkulatkowie, od lat pracują w jednej firmie i znają się jak łyse konie. Są przyjaciółmi z pracy, choć prywatnie rzadko się spotykają. Gdy lecą na planowaną od dawna delegację do Pragi, nie przypuszczają, że te kilka dni przewróci ich życie do góry nogami. Targani namiętnością, tęsknotą, a jednocześnie poczuciem winy i świadomością krzywdy wyrządzonej swoim najbliższym, zadają sobie pytanie, czy uczucie, które ich połączyło, jest prawdziwe. Czy to nie jest tylko miłostka, przygoda pod wpływem okoliczności, odskocznia od codziennego życia? Czy liczy się tu i teraz, czy mają prawo zniszczyć swoje małżeństwa i rodziny?
– […] myślę, że moglibyśmy być szczęśliwi i to by trwało. W innym czasie, w innym miejscu. – To zatrzymaj czas. – Wciąż to robię, każde moje spojrzenie utrwala twoją twarz w moim sercu. – Przestań – powiedziała smutno. – Za bardzo kiczowate? – spytał. – Nic nie jest kiczowate, ty to czujesz i ja to czuję, i boję się, tak bardzo boję się jutra! – Widzisz, ja wiem, że to jest złe, tego nie powinno być. – Jak to może być złe?Taka ironia losu, coś takiego spotyka właśnie nas! Jest tyle osób, które tego nie doświadczają. A my jesteśmy przecież szczęśliwi, mamy rodziny, mamy dzieci. – Po policzkach popłynęły jej łzy. – Jesteśmy złymi ludźmi… Delikatnie zebrał palcami jej łzy. – Prawdopodobnie. Chciałbym myśleć, że to, co nas łączy, usprawiedliwia to, co robimy, ale obawiam się, że tak nie jest, nie czuję, żeby tak było.