OPIS
Zielone wzgórza Afryki, śniegi Kilimandżaro – dla ich widoku bohaterowie Hemingwaya byli gotowi poświęcić życie. Cena, jaką musiał za nie zapłacić Robert Gondek, szczęśliwie nie była aż tak wysoka, ale i on przepadł. Połknął bakcyla i od prawie dziesięciu lat z konsekwencją i poświeceniem nieprzerwanie realizuje swój oryginalny pomysł zdobycia najwyższych szczytów wszystkich państw afrykańskich. Jest ich pięćdziesiąt sześć. Od bezimiennego pagórka wznoszącego się na kilkadziesiąt metrów n.p.m. gdzieś nad brzegiem rzeki Gambia, aż po rozpalające wyobraźnię, słynne Kilimandżaro. Obliczył, że do zakończenia projektu potrzebuje jeszcze ok. dwudziestu ośmiu lat. Sporo, ale najtrudniejsze, a raczej najwyższe, ma już za sobą. W drodze na najwyższe szczyty Afryki opowiada o kilkunastu podróżach, podczas których autor, uhonorowany za swój projekt wyróżnieniem w kategorii „Wyczyn roku” podczas Kolosów 2016, wspiął się na wszystkie znajdujące się na jego liście pięcio- i czterotysięczniki, a także, m.in., próbował ustalić, która góra jest najwyższym wzniesieniem Zambii oraz Gabonu. Bo w Afryce nic nie jest oczywiste.
W drodze na najwyższe szczyty Afryki Robert Gondek zachwyca się rozgwieżdżonym niebem, śpi na dachach, brodzi w błocie i przedziera się przez gęsty las równikowy, przygląda się gorylom, ślizga się na oblodzonych skałach, trenuje – zimą! – w Tatrach Wysokich, a na wierzchołku etiopskiego czterotysięcznika Ras Daszan spotyka sprzedawcę coli. I zjada przy tym mnóstwo ptasiego mleczka. Proste, niewymuszone historie, piękne zdjęcia, góry, gwiazdy i Afryka. W sam raz.