OPIS
Bohater tej nad wyraz przenikliwej opowiastki nawet nie podejrzewał, że udając się do zwykłej publicznej przychodni, trafi w sam środek polskiego piekiełka. Niczym w dramacie antycznym mamy tu jedność czasu, miejsca i akcji. Przed drzwiami gabinetu numer dwieście sześć przewija się galeria postaci jak z najlepszej klasycznej komedii, a skala konfliktów w niczym nie ustępuje tej rodem z tragedii. Mamy tu wszystko: konflikt pokoleń, ideologii, osobowości, światopoglądów. Dodajmy, że autor jest świetnym obserwatorem polskiej rzeczywistości i doskonale słyszy język ulicy. Obraz społeczeństwa, jaki wyłania się z tej opowieści, nie napawa optymizmem, dlatego na zakończenie możemy powtórzyć za wieszczem: „Kochajmy się!” wszyscy ciut bardziej, albo skromniej za autorem: „Mit primum non nocere”!