OPIS
To poezja mająca konstrukcję, acz nie konstruowana, głęboko myślowa, acz nieprzemyślana, nie jest planowana ani się nie sączy, ale wytryska w chwilach, gdy Krzysiek opanowuje kolejny paroksyzm ciała, a już nie da rady z duchem i dobrze: może jako osiłek z dyplomami z fitness nie byłby w stanie być tak krystalicznym medium myśli. Bo to nie on mówi poezją, ale poezja mówi nim. On jest narzędziem, kto nie wierzy, niech się przekona, kto uwierzy, tym bardziej zaryzykuje. Nie sądzę, aby Poeta umiał wszystko uzasadnić, na szczęście „kopanie się werbalne z absolutem” – jak sam genialnie napisał o sobie – nie ma racjonalnej metody, nie stosuje empirycznych testów, ani nie da się podporządkować politycznej poprawności. Dostanie się tu wielu, nie wyłączając ostatnich miesięcy ani pierwszych wieków. [...]
Nie wolno mi mówić za dużo. Choć zawsze będzie za mało. Niech Czytelnik pomoże… sobie. Sam.
Prof. dr hab. Lech Witkowski