OPIS
Ta książka nie mogła utknąć w szufladzie, bo zwiedziwszy siedemdziesiąt dwa kraje, autorka nie ma szuflady. Nie mogła też trafić od razu do druku, bo autorka dużo pisze, ale mało zapisuje. Nie mogła również ulec zniszczeniu albo zapomnieniu, bo – jak się przekonacie – Morgan to ktoś zupełnie wyjątkowy, o kim zapomnieć nie sposób. Zamiast tego, dojrzewała powolutku i solennie, niczym ulubiony trunek autorki. Jeśli koany mają bratnią duszę, to jest nią znany z fotografii miksang. Niczym ich rewers, poezja Marty Eloy Cichockiej przegląda się w tym, co tu i teraz, a jedyne (sic!), co do tej percepcji niezbędne, to uważność. Jeśli naturą słowa jest poezja, to naturą tej poezji jest dobre oko. Marcin Oleś