OPIS
Alexandra Fuller spędziła dzieciństwo w targanej konfliktami Afryce. Także jej dom rodzinny trudno było uznać za oazę spokoju i bezpieczeństwa. Jednak choć nieobce jej były walka o przetrwanie, ból i utrata, dopiero rozpad jej własnego małżeństwa sprawił, że poczuła, jakby runęło jej życie. Próbując z powrotem je poskładać, Fuller zwraca się w stronę rodziny, którą zostawiła w Afryce. Wspomina dzielną, choć nieraz zagubioną matkę i zuchwałego, bezkompromisowego ojca, człowieka, który nigdy niczego nie żałował i niczego nie oczekiwał, choć walczył ciężej i stracił więcej, niż większość ludzi mogłaby sobie wyobrazić. „Wyjedź, zanim nadejdą deszcze” (co w południowej Afryce oznacza: „uciekaj, póki czas”) to kolejna fascynująca książka Fuller, pełna przejmującego smutku i żywiołowej radości, dojrzała i głęboka. To także swoista oda do Afryki.
„Po dwóch niezapomnianych tomach wspomnień z ekscentrycznego afrykańskiego dzieciństwa w trzecim Fuller relacjonuje swoje nieudane małżeństwo, które zmieniło ją w quasi-Amerykankę. Opis marszu ku rozwodowi jest fenomenalny. Choć pragnęła spokojnego, stabilnego życia, walczyła potem, żeby się z niego uwolnić, jak (oszalała) lwica.”
„People Magazine”
„Fuller odsłania swoje uczucia w przepięknym, refleksyjnym tekście o tym, co to znaczy być samotnym – o odwadze, do której samotność może zainspirować, o smutku, który czasem musi jej towarzyszyć."
„The Washington Post”
„Choć to opowieść o rozpadzie małżeństwa, nie jest to jednak kronika rozwodu ani opis towarzyszącego mu bólu. Fuller układa mozaikę anegdot ze swojego afrykańskiego dzieciństwa i amerykańskiej dorosłości oraz opisuje szalonych przodków i w ten sposób stara się odnaleźć sens w tym, co ją spotyka. Jej pisarstwo jest świetne – Fuller swobodnie przemieszcza się w przestrzeni i czasie i nie używa przy tym ani jednego niepotrzebnego słowa."
„The Economist”
„Fuller pisze bezwzględnie i precyzyjnie. Historię swojego małżeństwa i jego rozpadu zamienia w głęboką przypowieść o odmiennych sposobach widzenia i przeżywania świata."
Michiko Kakutani, „The New York Times”