OPIS
Na Stany Zjednoczone Ameryki spadły dziesiątki pocisków z głowicami atomowymi. Wszystkie metropolie zamieniły się w oceany gruzów, a na ruinach cywilizacji zaczęło wyrastać nowe, dzikie i bezwzględne pokolenie ludzi. Na teren Strefy Zakazanej Ameryki Północnej, 70 lat po wojnie atomowej, przybywa Timur Denikin, reporter portalu internetowego, opisujący mieszkańcom niedotkniętej zagładą Azji i Europy życie za oceanem. Droga, którą ma do przebycia, prowadzi z Vancouver do San Francisco. Nie wszystko jednak rozegra się zgodnie z planem.
Co odkryje Timur podczas swojej podróży? Czego cywilizowane rządy nie mówią obywatelom o Strefie? Jakie miejsce dla Timura przeznaczyły one w swojej wielkiej grze?
Transmisja to brudna i ponura wizja ludzkości żyjącej po obu stronach granicy Strefy Zakazanej.
Marcin Strzyżewski. Krakus, dziennikarz serwisu internetowego gry.onet.pl, absolwent filologii rosyjskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Polsce. Rocznik 1987. O pisaniu marzył odkąd nauczył się czytać. Uwielbia podróże, zwłaszcza pociągami, zwłaszcza na wschód, obowiązkowo z plecakiem i bez przewodnika. Czasem także z pianką do nurkowania i płetwami. Jeśli akurat nie pisze fantastyki, nie czyta książek historycznych i nie gra w gry wideo, spędza czas z żoną Julią i psem Hiro.
Fragment książki:
Do swojego ogniska zaprosiły mnie trzy kobiety i trzech mężczyzn. Przy ogniu mi też udzielił się nastrój pikniku. Rozmawialiśmy o pogodzie, plotkowaliśmy o ludziach i cenach na targu. Gdybyśmy nie siedzieli w potarganych szmatach przy ruszcie z plażowego parasola i starej kratki wentylacyjnej, mógłbym przysiąc, że pojechałem ze znajomymi na grilla za miasto. W końcu komisyjnie uznaliśmy mięso za upieczone i parząc języki, zaczęliśmy się wgryzać w wypieczone pseudosteki.
– Nie są takie dobre, jak ostatnio – zaczęła narzekać dziewczyna siedząca naprzeciwko Timura.
– Najlepszych zostawiają zawsze sobie, czarne świnie – skomentował mężczyzna w średnim wieku siedzący obok. Nam się zawsze trafiają ci starzy i sflaczali.
– Tak czy inaczej, ludzkie mięso jest najlepsze – ugodowym tonem stwierdziła ruda.
– Co powiedziałaś? – zapytałem, będąc absolutnie pewny, że się pomyliłem, i że wszyscy będą się śmiali, kiedy im powiem, co usłyszałem.
– Mówię, że ludzkie mięso jest najlepsze, lepsze niż ryby czy kury. Nie zapanowałem nad sobą. Wcisnąłem mój solidnie już nadgryziony kawałek razem z nożem, na który był nabity, facetowi obok mnie, wstałem i nie zdążyłem odejść trzech kroków od ognia, kiedy zwymiotowałem. Nikt jakoś szczególnie nie zareagował. Doradzili mi po prostu, żebym położył swój kawałek mięsa z powrotem na ogień, bo mógł być niedopieczony.