„Igrzyska śmierci” są z czytelnikami już siedem lat, ich ostatni tom ukazał się równo pięć lat temu, ale teraz, za sprawą drugiej części jego filmowej adaptacji, Media Rodzina wznawia „Kosogłosa” w nowej oprawie. I dobrze się dzieje, bo dzięki temu mamy znów świetną okazję poznać naprawdę udaną trylogię, która stała się światowym fenomenem.
Dystrykt Dwunasty, rodzinne strony Katniss Everdeen, został zniszczony. Zginęli niemal wszyscy, którzy tam mieszkali, na szczęście jej najbliżsi i grupa ocalałych są z nią teraz w Trzynastce, którą uważano za dawno już zrównaną z ziemią. Finałem swoich pierwszych igrzysk Katniss rozpaliła iskrę, finałem Ćwierćwiecza Poskromienia przemieniła ją w prawdziwy ogień. Kraj wszczął bunt przeciw władzy, Kapitol stara się zdławić dążenia ludzi do wolności jak najszybciej. Dystrykt Trzynasty, który trzyma go w szachu, przygotowuje się do wojny i obalenia dyktatury, a Katniss ma stanowić Kosogłosa – symbol ich walki. Ale w dziewczynie zbyt wiele jest wątpliwości by chciała stanąć na czele buntu, szczególnie gdy w rękach wroga jest Peeta…
Trylogia „Igrzysk śmierci” stała się prawdziwym fenomenem i przywróciła czytelnicze zainteresowanie antyutopiami i paranoicznymi, totalitarnymi wizjami świata przeszłości. W odróżnieniu jednak od większości bestsellerowych serii dla młodzieży, którym drogę utarł „Harry Potter”, okazała się naprawdę udaną opowieścią. Chyba jedyną tak dobrą od czasów przygód Młodego Czarodzieja. Opowieścią ciekawą i wartościową przy tym, do tego stopnia, że pierwszy jej tom stał się nawet lekturą w amerykańskich szkołach.
Fabularnie opowieść jest prosta, bogato czerpiąca z tradycji poprzedników, choćby Kinga czy Takamiego. Ale zarazem w pomyśle, który mógł być przecież infantylny, udało się autorce zawrzeć coś, co sprawiło, że trafiła do serc czytelników. Czym jest owo „coś”, odpowiedzi będzie tyle, ilu jest czytelników. Bo przecież są tu realne postacie, tak nam bliskie i ludzkie, jest też zagrożenie, który powoduje bezsensowną śmierć kolejnych postaci, z którymi przyszło nam się zżyć. Są też ciekawe rozwiązania fabularne. Mi najbardziej do gustu przypadła ciemność kryjąca się na stronach. Klimat duszny, przygnębiający. I naprawdę przyjemny styl autorki. Czy są tu oczywistości? Akcję da się przewidzieć? Często i owszem, ale zarazem są to oczywistości, które nie przeszkadzają, a wręcz satysfakcjonują czytelnika oczekującego, by tak właśnie potoczyła się fabuła. A że przy tym udaje się Suzanne zaskoczyć mnie nie raz, a i wywołać sporo emocji, tym lepiej to o niej świadczy.
Dlatego polecam sięgnąć po całą trylogię i dać się wciągnąć w niebezpieczny świat, gdzie pozna bohaterów o których warto jest walczyć.
Autor: Michał Lipka Data: 11.12.2015