OPIS
Warszawa, Rosja, przełom XIX i XX wieku, lata I wojny światowej i dwudziestolecie międzywojenne. Cztery nieznane dotychczas (wydane pod pseudonimem) opowiadania nadkomisarza Policji Śledczej Ludwika Kurnatowskiego. Wśród nich sprawa oskarżenia o szpiegostwo żydowskiej rodziny Mincesów. Oprócz niej poruszająca historia córki Kraussów, którą chciano uchować z dala od przestępczej zgniłej do cna rodziny. A także sprawa oskarżenia żydowskiego kupca o mord rytualny.
– Chyba to nie ma żadnego związku z napadem – rzekł ochłonąwszy. – Towarzysz mój i kuzyn ma bogatego ojca, ja sam niedawno odziedziczyłem spadek. – Ach tak! A ile panowie mają przy sobie gotówki – badałem. Wolfke zbladł. Pytanie to zaskoczyło go znienacka i zdezorientowało kompletnie. Nie wiedział, co odpowiedzieć. – Nu i cóż ty milczysz? – krzyknął Introligatorow, waląc pięścią w stół i śmiejąc się rubaszniej. – Cóż to tajemnica, ile mamy pieniędzy? Ukradliśmy je czy co? Nu, mam przy sobie i przy nim – tu wskazując na Wolfkego – blisko dwa miliony rubli. Wystarczy? Co? Aż zaniemówiłem ze zdziwienia. Dwa miliony! Bagatela! – I gdzież panowie mają te pieniądze? – zawołałem. – A przy sobie – zaśmiał się Introligatorow. – Zna pan łacińskie przysłowie: „omnia mea mecum porto”. Nu i znaczy się nosimy rubliszki przy „sobie”. – W workach na plecach? – wtrąciłem. – A, no tak! Kryjówka pewna! Nie sztuka trzymać gotówkę w banku, a sztuka samemu sobie zastępować bank – żartował Introligatorow.?