POWRÓT PROFESORA WILCZURA „Znachor” to jedna z najlepszych rodzimych książek, jakie miałem w rękach. Sięgnięcie po kontynuację było więc dla mnie równie kuszące, co i rodzące obawy o to, czy aby na pewno spełni pokładane w niej oczekiwania. Spełniła? Spełniła i okazała się jakże godnym kontynuatorem poprzedniczki.
Doktor Wilczur odzyskał już to, czego zdawał się pozbawić go wypadek. Wróciła więc pamięć, wróciło dawne życie i praca lekarza wróciła także. A jednak coś jest nie tak, coś nie pasuje. Ludzka natura, ciągłe intrygi… Coraz bardziej ciągnie Wilczura z powrotem na wieś. Tam wszystko, choć pozornie trudniejsze, jest prostsze, a ludzie naprawdę go potrzebują. Ucieka, a wraz z nim rusza doktor Łucja Pańska.
Dołęga-Mostowicz naprawdę posiadał wielki talent pisarski. I równie wielką pomysłowość w konstruowaniu prostych przecież, a zarazem jakże barwnych fabuł. Jest więc w „Wilczurze” wszystko to, co uwiodło czytelników w „Znachorze”. Jest portret wsi i miasta i kontrast pomiędzy nimi. Jest przegląd ludzkich charakterów i czynów. Jest wreszcie swoista tęsknota za rzeczami najróżniejszymi. I oczywiście miłość. Bo miłość u Dołęgi-Mostowicza być po prostu musiała.
W przyjemnym nawet dla współczesnego odbiorcy pisarstwie autora takich legend, jak choćby „Kariera Nikodema Dyzmy”, kryją się, oprócz samej treści, głębia i prawda. Odwieczne i zawsze aktualne problemy życia, kłopoty z ludźmi i szukanie sensu. Uczucia, których nie zmienił przecież upływ czasu czy zmiany kulturowe. Wszystko to znajduje u Dołęgi-Mostowicza swoje miejsce i miejsce to odnajduje także dziś, choć minęło przecież ponad siedemdziesiąt pięć lat od chwili ukazania się „Profesora Wilczura”.
Takich powieści już się nie pisze, takich książek już praktycznie nie ma. W obecnym, zabieganym świecie, świecie, w którym ludzie wybierają tanią pop-rozrywkę, szybką i miałką, klasyka stanowi ratunek. Warto się przy niej, a więc i przy „Znachorze”/”Doktorze Wilczurze” zatrzymać, pochylić, spędzić niespiesznie kilka dni. I przekonać o wartościach tego typu pozycji.
Dlatego polecam gorąco.
Autor: Michał Lipka Data: 08.12.2015