OPIS
Szarobury, nijaki PRL miał też swoje drugie, zabawowe oblicze, którego emanacją byli chociażby mężczyźni powszechnie uważani nie tylko za łamaczy serc niewieścich, ale wręcz za playboyów, czyli wiecznych chłopców, oddających się z upodobaniem zabawie, drogim rozrywkom i zmieniających kobiety jak rękawiczki.
W galerii peerelowskich playboyów znalazło się pięciu polityków, w tym dwóch prezesów Radiokomitetu, a więc urzędników w randze ministra, trzech ludzi kultury i jeden kierowca rajdowy. Co ciekawe, wszyscy oni, z wyjątkiem jednego, bynajmniej nie uważali się za uwodzicieli, twierdząc, że łatkę playboya przypięto im niesłusznie. Przyjrzyjmy się, jacy byli naprawdę owi playboye minionej epoki, o których plotki, często wyssane z palca, bulwersowały do żywego opinię publiczną.