Książka zapowiada się świetnie, ale gdzieś tak po 100-150 stronach fabuła zaczyna iść w dziwnym kierunki. Autorka rzuca nam dziwne wątki nie związane - i co gorsza, w ogóle niewyjaśnione w książce - z fabułą. Niby skupiamy się na morderstwie ale... bohaterzy często rozmawiają o pupie maryni, żeby to było śmieszne wybaczyłbym, ale niestety nic z tego, takie nie jest. Z powietrza brane wątki i olśnienia, a zakończenie i znalezienie winnego poprzez osoby drugie i trzecie wołają o pomstę do nieba. Autorka też nie wiedziała się na którym bohaterze się skupić i kto tak naprawdę prowadzi śledztwo i mamy trzech bohaterów, mamy też ich refleksje smutki i radości... niewyjaśnione i niedokończone jako watki. I tu mnie szlag trafił. Po ksiązkę sięgnąłem z 3 powodów. 1. Wiele osób - kobiet - polecało mi Bondę jako następczynię królowej kryminału, która ma zdetronizować Chmielewska (oj nie. na pewno nie pani Katarzyna. nie ta liga.). 2. Niby to jest jej najlepsza książka (gdyby to byłą jej najgorsza to jeszcze bym wybaczył i sięgnął po następną ale to coś najlepszą?! nope. niet. nie. no!) 3. prozaiczny powód: cena. za 15 złotych i dobry kryminał? czemu nie. Niestety, dobry on nie jest. jest on frustrujący i na myśl o nim i tych wątkach po jakiego grzyba wsadzonych do książki boli głowa. Zatem odradzam. Ocena 5/10. przy czym 1 plusik dodaje za niską cenę tego wydania.