OPIS
Nowa książka Rafała Kosika, najnowszy tom przygód warszawskich gimnazjalistów.
Co dorośli tym razem ukrywają przed gimnazjalistami? Jak godnie przyjąć w szkole zagranicznych gości? I co skrywa tajemnica Czerwonej Hańczy?
Dwunasty już tom serii opowiada o szkolnej wycieczce, która zamieniła się w coś zupełnie innego, romansach i niespodziewanych flirtach oraz zagadce kryminalnej, z którą muszą się zmierzyć bohaterowie.
Tom można czytać niezależnie od innych części serii.
Fragment:
Jasność. Jasność. Net otworzył oczy i od razu je zmrużył. Był w innym miejscu, jasnym miejscu. Może w innym świecie. Leżał z głową na czymś miękkim, a coś jeszcze bardziej miękkiego i delikatnego masowało go po twarzy. Było bardzo miło. Pachniało… basenem.
Otworzył oczy mimo włączonego oświetlenia górnego. Leżał z głową na kolanach Niki, która wycierała mu włosy. Ręcznikiem.
– Zaraz… – Netowi coś nie pasowało. – Skąd masz ręcznik?
– Od dziewczyn.
Spojrzał w bok. W wodzie w idealnym porządku krążyło sześć rekinów, które zamiast płetw grzbietowych miały damskie nogi, w dodatku poruszające się w jednym rytmie.
– Jestem w niebie? – zapytał.
– Nic ci nie jest – odparła Nika. – Nawet nie napiłeś się wody.
– Jak to nie? Byłem w stanie śmierci klinicznej.
– W stanie paniki klinicznej, co najwyżej.
– Więc co to jest? – Net wskazał basen.
Odpowiedź nadeszła sama. W miejsce nóg pojawiły się głowy w zielonych czepkach, po czym sześciokąt rozpadł się.
– Kobieta kaczka – powiedział Net, wciąż trzymając głowę na kolanach Niki.
Najbliższa dziewczyna w zielonym czepku zdjęła pomarańczową zatyczkę z nosa i oparła się o brzeg basenu, ukazując całkiem przyzwoitą muskulaturę.
– Jesteśmy z sekcji figurowej – wyjaśniła.
– I nie zauważyłyście, że wam lodowisko stopniało? – odparł odruchowo Net.
– To taka nasza nazwa slangowa – odparła dziewczyna. – Ćwiczymy pływanie synchroniczne, nie jazdę na łyżwach.
– Kurna, żartowałem przecież. – Net uniósł się na łokciu. – Fajne płetwy robiłyście.
– Czyli już z nim OK. – Dziewczyna uśmiechnęła się i odpłynęła do pozostałych.
Net usiadł i zauważył, że spódniczka Niki jest zupełnie mokra.
– O, pomoczyłem cię, sorry. – Przeniósł wzrok na pływaczkę, jedną z sześciu, teraz zupełnie nieodróżnialnych. – Widzieliście jej bary? – zapytał szeptem. – Jak u operatora koparki ręcznej. To ona mnie wyciągnęła?
Nika wstała gwałtownie. Net dopiero teraz zobaczył, że dziewczyna jest mokra cała, łącznie z włosami.
– Ty też wpadłaś? – zapytał.
Nika spojrzała na niego z politowaniem zmieszanym ze złością.
– Ona cię wyciągnęła – podpowiedział Felix, nie odrywając wzroku od laptopa.
– Aha… – Net wstał. – To… ten… dzięki. – Podszedł i klepnął Nikę w ramię, aż chlapnęło z kurtki. – Ja bym dla ciebie zrobił to samo.
Dziewczyna patrzyła na niego wyczekująco.
– Och. – Objął ją i pocałował. – Dzięki. Kurde, w szoku widocznie jestem. Było usta-usta? Daj, to ci wymnę kurtkę. Zaraz… – odwrócił się do Felixa. – A ty dlaczego jesteś suchy?
– Przyniosłem koło ratunkowe. – Felix, wciąż gapiąc się w ekran Netowego laptopa, wskazał głową w bok, na leżące tam koło ratunkowe.
– Jak chciałeś mi je rzucić na dno?
– To nie wyglądało, jakbyś tonął, tylko jakbyś nurkował. Płynąłeś, tyle że w stronę dna.
– Dzięki za zachowanie zimnej krwi i fachową ocenę sytuacji… O jeżu, straciłem orientację, gdzie jest góra, a gdzie dół.
– W mętnej wodzie można puścić z ust trochę powietrza. Bąbelki zawsze unoszą się w górę.
– Ale ta woda nie jest mętna – zauważyła Nika. – Dlaczego więc płynąłeś w dół?
– Teraz pamiętam! To wszystko było tak straszne, że zamknąłem oczy. Ciekawe, na jakiej głębokości bym się zorientował.
– Na pięciu metrach – podsunął Felix. – Tam jest dno.
Net mruknął coś niewyraźnie i popatrzył po sobie.
– Trudno to będzie wytłumaczyć w domu. Jak… wyglądam?
– Bez tej sterczącej strzechy masz bardzo małą głowę. – Nika uśmiechnęła się. – Widziałeś filmy z kąpania kotów?
Net nie był rozbawiony. Wyjął z kieszeni ociekający wodą portfel i smartfon, któremu, o dziwo, kąpiel nie zaszkodziła.
– Nie wierzę – powiedział. – Nie powinien tego przeżyć.
– Spray hydrofobowy – wyjaśnił Felix.
– Na coś się przydają te twoje odpały technologiczne. – Zmarszczył brwi i obejrzał się na tańczące w wodzie pływaczki synchroniczne. – A jak one tu w ogóle weszły?
– Płacą strażnikowi, żeby mogły ćwiczyć – odparła Nika, wyżymając brzeg spódniczki. – Nie stać ich na wynajęcie basenu w dzień.
– Widzicie? Widzicie? – Net odwrócił się do przyjaciół. – A my nawet łapówy dać nie potrafimy.
– Superpaczka nie daje łapówek – odparła Nika.
– Z tego samego powodu, dla którego nie lata na Księżyc - bo nie potrafi.
– Jestem pewien, że byś sobie poradził – wtrącił Felix.
– Moralność nie polega na tym, że czegoś nie potrafi się zrobić – stwierdziła Nika. – Moralność polega na tym, że nie robi się czegoś, choć to możliwe.
– E tam. A gdzie Bulbot?
– Nadal na dnie. – Felix wskazał głową basen. – Nie reaguje na sygnały. One go jeszcze nie zauważyły.
– To na co czekamy? Mogłyby go wyciągnąć.
– Mogłyby – przyznał Felix, patrząc na ekran. – Ale po co im przeszkadzać w ćwiczeniach?
Net przysunął się i też zerknął. Transmisja z kamery leżącego na dnie bulbota ukazywała od dołu pływające synchronicznie dziewczyny.
– Rzeczywiście… nie ma pośpiechu. – Net usadowił się obok. – Jak sobie jeszcze chwilę tam poleży, nic się nie stanie.