OPIS
Świat zapamiętał Marthę Gellhorn z dwóch powodów. Po pierwsze – była wybitnym korespondentem wojennym relacjonującym ważne konflikty, począwszy od wojny domowej w Hiszpanii, przez wojnę w Wietnamie, po amerykańską inwazję w Panamie. Tego typu praca wykonywana przez kobietę stanowiła fakt bez precedensu. Drugi powód doprowadzał ją do szału, bo nie miała zamiaru być przypisem do życia kogokolwiek. Mianowicie popularność dzięki małżeństwu z Ernestem Hemingwayem. Niektóre wyprawy odbywała w jego towarzystwie.
Martha Gellhorn była kobietą o wielkim temperamencie. Takie też są jej wspomnienia z podróży, które obfitują w przygody pełne grozy i niebezpieczeństw. Autorka wbrew rozsądkowi przedziera się starym autem przez targane wojną Chiny, aby spotkać się z Czang Kaj-szekiem. Dryfuje po wodach Morza Karaibskiego w poszukiwaniu U-Bootów. Dociera też do rosyjskich dysydentów w Związku Sowieckim. Na te „piekła na ziemi" reaguje oburzeniem, poruszeniem, ale i ironicznym humorem.
To pełna ognia i pasji rywalka Hemingwaya.
„Żona Hemingwaya postanowiła się ścigać z mężem – być wszędzie i opisać wszystko. Hongkong był wtedy parterowym miastem pozbijanym z kawałków starego drewna. Jedzie na wojnę w Chinach. Opisuje to jak wycieczkę najgorszego biura podróży. Droga na wojnę jest gorsza od samej wojny. Błoto, flegma, whisky, pluskwy. Najgorsza dla niej na wojnie jest nuda. Nie ma nic nudniejszego od relacjonowania wojny, która się nie dzieje, jak na Karaibach, gdzie można pływać nago między U-Bootami. Taniec i wóda do upadłego. Zapach trędowatych. Hemingway nazwałby to wszystko rypcium-pypcium, jak Wańkowicz notatki Króliczka. Ale ten typ literatury w pierwszej osobie potrafi budzić fascynację stylem: jadłam pomyje, mieszkałam jak świnia, ociekałam potem, etc. Martha Gellhorn pozostaje legendą i jako żona wielkiego pisarza, i jako wielka, tylko po swojemu, pisarka”.
Krzysztof Mroziewicz