OPIS
Do jakich granic może posunąć się skąpa gospodyni domowa? Jakie niebezpieczeństwo grozi zapalonym fotografom amatorom? Co zrobić, kiedy synek uparcie chce się bawić lalkami? Od mistrzyni polskiej satyry nie oczekujcie recept na wszelkie możliwe bolączki. Pisarka rozprawia się z całym katalogiem ludzkich wad i kapryśnymi modami epoki. Nikt nie jest bezpieczny - ani próżna matka, ani łamacz damskich serc, o udręczonym poecie grafomanie nie wspominając. Magdalena Samozwaniec w krótkich anegdotach naigrawa się z przywar arystokratów, mieszczan, służących, artystów. Hołduje głoszonej przez siebie zasadzie, że „tylko prawda jest śmieszna". I choć przedwojenne obyczaje różnią się od dzisiejszych, ironiczne pióro wydobywa wszystko, co ponadczasowe.
Fragment:
Chodząc po mieście i obserwując kobiety, które wyszły na wycieczkę eksploracyjną po sklepach, nie mogę się dosyć nadziwić, dlaczego taszczą one ze sobą męża. Czy potrzebują jego bezcennej rady? Przecież przeciętny polski mąż zna się na damskich fatałaszkach tyle, co pies lub koń. Pieniądze i tak już dał swojej babie na owe stroiki, odżałował i przebolał już ów nieraz ciężko zapracowany grosz, więc po cóż, ach, po cóż? Czy jest to tak właściwy kobietom sadyzm? A może boją się pozostawić męża samego w domu? Mąż pozostawiony samotnie w mieszkaniu może widocznie nabroić tak samo, jak małe dziecko. Będzie bawił się nożem i nagle utnie kawał przygotowanej na niedzielę kiełbasy.