Wiatr niesie śmierć. Tajemnicza zaraza dziesiątkuje ludność, osłabiając targane wewnętrznymi konfliktami księstwo Kałakowa. Nawet wznoszące się pośród wzburzonych mórz niedostępne mury nie chronią przed wszystkim, a fanatyczni Maharraci tylko czekają na okazję, by przejąć władzę.
Atak żywiołaka na zmierzający do wyspy powietrzny statek zaprzepaścił szansę na pokój. Śmierć podróżującego nim Wielkiego Księcia pogorszyła i tak złą sytuację archipelagu. Los wysp spoczywa teraz w rękach młodego księcia Nikandra i autystycznego chłopca, który potrafi narzucić siłom natury swoją wolę.
Czy jest on jednak zbawcą, czy niszczycielem?
* * *
"Wichry archipelagu" to wyraźny styl, inteligentny język i niesamowita wyobraźnia.
Orson Scott Card, autor "Gry Endera"
Na polu epickiej fantasy ciężko obecnie o coś oryginalnego, ale Bradley P. Beaulieu w swojej debiutanckiej powieści podjął odważną próbę.
Fantasy Book Critic
Bradley P. Beaulieu - amerykański pisarz, z wykształcenia inżynier komputerowy. Laureat nagrody L. Ron Hubbard Writers of the Future Award, przyznawanej najlepiej zapowiadającym się młodym twórcom literatury fantastycznej. Publikował opowiadania m.in. na łamach "Realms of Fantasy", "Orson Scott Card's Intergalactic Medicine Show" i w różnych antologiach tematycznych. "Wichry archipelagu" otwierają niezwykłą trylogię fantasy.
Co o świecie ma do powiedzenia Beaulieu? (fragment wywiadu dla "Nowej Fantastyki"):
Marcin Zwierzchowski: Dlaczego świat swojej debiutanckiej powieści wzorowałeś na carskiej Rosji? Co jest w niej tak wyjątkowego?
Bradley P. Beaulieu: Pomysł ten zrodził się w mojej głowie, gdy przyglądałem się stworzonym przez siebie mapom świata Erahm. Już wtedy archipelagi tworzyły mniej więcej zwarte grupy (późniejsze dziewięć księstw Wielkiego Księstwa Anuski), wiedziałem też, że będą raczej niezbyt gościnne dla ludzi. Początkowo chciałem, aby był to ciepły klimat, coś zbliżonego do Karaibów, ale wtedy pomyślałem: dlaczego nie miałoby tam być zimno? To byłoby coś interesującego. Poza tym jako modelu dla kultury chciałem użyć czegoś skomplikowanego (wręcz barokowego). Mając świadomość, że kultura zachodniej Europy była przenoszona na karty tekstów fantasy niezliczoną ilość razy, chciałem złamać schemat. Rosja wydawała się więc idealnym wyborem.
Co może wydawać się dziwne, już będąc nastolatkiem czułem pociąg do Rosji i jej kultury. W tym czasie retoryka polityków w Stanach opierała się na przedstawiania Rosjan jako wrogów. Byli ciemiężcami, niemalże czystym złem. Ale ja jakoś nigdy tak tego nie widziałem. Czułem, że za polityczną maszynerią kryją się ludzie tacy jak ja, z takimi samymi obawami i marzeniami. Miło było powrócić do tych wspomnień podczas pracy nad "Wichrami archipelagu".