OPIS
Nowa książka autora Ostatniego mazura.
Rok 1988. Andrew Tarnowski razem z żoną i dwojgiem małych dzieci trafia do kraju swoich przodków, aby relacjonować dla Agencji Reutera, co się dzieje za żelazną kurtyną. Ostatnie miesiące istnienia PRL-u dają się całej rodzinie mocno we znaki - przybysze z Anglii nie są przyzwyczajeni do permanentnego braku wszystkiego, do polowania na artykuły pierwszej potrzeby. Wylądowali w Niemalandii.
Jak wyglądała ówczesna Polska w oczach człowieka z Zachodu, jak się zmieniała w latach dziewięćdziesiątych i później, po przystąpieniu do Unii Europejskiej? Co pozostaje jej atutem, a co słabością? Jeśli nie ma się dystansu do opisywanej rzeczywistości, trudno odpowiedzieć na te pytania. Na szczęście Tarnowski go ma: mimo polskich korzeni i wielkiej sympatii do Polaków jest jednak gościem, a jako dziennikarz - obywatelem świata.
Przykre wspomnienia nie powstrzymały Tarnowskich przed kupnem w 2000 roku starego domu na Mazurach. Tam rodzina znajduje własny przedsionek raju.
Wrastając w swoją „małą ojczyznę", Tarnowski odkrywa jej skomplikowaną i bolesną historię.
Rdzawe szable, blade kości... to zabawna i zarazem refleksyjna opowieść o potrzebie szukania korzeni i określenia swojej tożsamości, ale też świadectwo niezwykłej cechy autora: on nigdy nie przestaje dziwić się światu!
Pewnego dnia - a było to na samym początku naszych drugich wakacji na wsi - wróciłem z dziećmi z rowerowej przejażdżki po lesie, gdy zastałem przy herbacie w kuchni Wafę' z Leszkiem i Beatą. W powietrzu gęsto było od emocji.
- Siądź, proszę, kochanie - powiedziała Wafa', siląc się na spokój. - Zgadnij, co mi powiedzieli Leszek i Beata.
- A skąd mam wiedzieć? Mów...
- No więc... Albert urządzał w naszym domu sex parties. Cała wieś o tym wie.
- Niemożliwe! Nie wierzę.
- Ale to prawda. Ludzie nazywają nasz dom burdelem!
Naprawdę nie mogłem w to uwierzyć. Albert wydawał się człowiekiem niezwykle odpowiedzialnym i spokojnym, niemal milczkiem. Tak bardzo lubił porządek, że zastanawiałem się czasem, czy nie jest z pochodzenia Niemcem.
Jednak ludzie ze wsi mówili, że trwało to od maja. Miał klucze od naszego domu, bo zimą nadzorował prace remontowe, a kiedy przyszła wiosna, zajął sypialnię Wafy' i moją, zainstalował tam elektryczny grzejnik i zaczął imprezować na całego. Sąsiedzi mówili, że sprowadzał znajomych i że niektóre dziewczyny to małolatki.
(fragment)
Spędziłem 30 lat życia jako dziennikarz w dziesięciu różnych krajach i nauczyłem się, że jedyną interesującą rzeczą jest prawda.
Andrew Tarnowski