Pogoń runęła na Krzyż. Krzyż starł się z Orłem.
Nadszedł i minął dzień Świętego Jana Chrzciciela - żadna już siła nie mogła powstrzymać tej burzy.
Z tysięcy okutych pancerzem piersi wybuchł pod niebiosa krzyk straszny. Wycie strzał, szczęk mieczy, huk toporów zatrzęsły posadami kosmicznego porządku. Grunwaldzkie pola spłynęły rzekami krwi.
Niewielu prosiło o litość - niewielu litość okazało.
Oto wypełniły się dni, myśli zmieniły się w czyny i padły wykrzyczane słowa. Runął odwieczny układ sił.
Wszechświat zastygł w oczekiwaniu.