OPIS
Książka nie jest kroniką wydarzeń, pamiętnikiem czy sagą rodu Giełżyńskich. Nie jest traktatem naukowym ani kolekcją anegdot o minionych czasach, nie jest też podręcznikiem historii najnowszej. Książka ta jest wszystkim jednocześnie. Chciałem w niej opisać mojego Ojca, postać niezwykłą - założyciela pierwszej Wyższej Szkoły Dziennikarskiej w Warszawie, jej wieloletniego wykładowcę. Wcześniej... założyciela loży masońskiej. To w zgodzie z jej ideami i własnymi przekonaniami pomagał wszystkim potrzebującym pomocy, nie troszcząc się o własne dochody i wygody. Przez niespełna rok piastował ważne stanowisko rządowe - przez resztę życia tkwił w opozycji. Był wrogiem skrajności prawnych i lewych, miłośnikiem umiaru, dobrego wina i pięknych pań. Poszedłem śladami Ojca. Też nie wyobrażałem sobie pracy w innym zawodzie niż dziennikarstwo. I też w jesień życia uczę młodzież.