Gdybym miałto opisać jednym zdaniem: omóżdżacz pierwszej klasy! Fabułka przeprosta, czasami wulgarna, miejscami dowcipna, krwista do bólu, za to sztuka, zwłaszcza w pierwszym tomie zapiera dech... pełno podwójnych plansz, ocikających erotyką, które aż się proszą by je powielić i na ścianę... ale się nie da, po są poprzedzielane... Tom 2, gdy brakuje Silvestriego, o klasę słabszy, choć też ujdzie; fantastyczne kolory, na kredzie czyli piękne... Cena za 1350 stron absolutnie akceptowalna i świetnie, że odrazu otrzymaliśmy całość. Studio Lain niepostrzeżenie wyrosło mi na ulubionego wydawcę i z zapartym tchem czekam na resztę zapowiedzianych tytułów... Gdybym mógłcoś zmienić, życzyłbym sobie większy format, ale wtedy byłobyci cięższe i droższe. Okładka alt. A jest świetna! Gildia na wysokości zadania, bezpiecznie zapakowane, szybko wysłane - tak trzymać!

Do wydania i ceny takich grubych tomów się nie czepiam, wszystko dobrze wykonane. Ale to co najważniejsze czyli treść, no to tu nie ma nawet o czym pisać. Fabuła pisana na kolanie, byle się to jakoś przez lata kulało, głupota prześciga kolejną głupotę, schemat goni schemat, suche, prostackie, nieśmieszne dialogi. Ogólnie lektura niskich lotów. Drugi tom jeszcze gorszy niż pierwszy. Ogólnie te całe Darkness to takie stereotypowe głupie czytadełko, po które jeśli sięgnąłby ktoś, kto uważa komiks za medium bezwartościowe intelektualnie (a takim medium nie jest), to tylko by się utwierdził w swoim przekonaniu. Zresztą nawet starzy miłośnicy komiksów, sami mówią, że głównie chodzi o sentyment z dawnych lat. Ja tych sentymentów w sobie nie mam, i bez tych sentymentów, jest to tylko kolejna durna historia o supermocach. Nie polecam.