Mieszanka fantasy i horroru do tego wzmocniona świetną okładką, ktorą wymiotło jak ciepłe bułeczki. Porządne rąbnięcie od 2000AD - kto nie kupił może tylko żałować.

Banalne, boleśnie miałkie i powtarzalne historyjki opakowane w momentami olśniewającą, zupełnie nieprzystającą do tandetnego scenariusza oprawę wizualną. Miałem nieodparte wrażenie, że komiks ten jest w istocie bogato ilustrowanym notatnikiem jakiegoś początkującego mistrza gry, który w tak niecodzienny sposób zanotował pomysły na kolejne sesje RPG. No właśnie: wyłącznie pomysły, a nie gotowe scenariusze. Poszczególne historie wydają się być bowiem jedynie jakimiś fabularnymi szkicami, które kończą się nim jeszcze na dobre się zaczną, a przeczytawszy jedną, no - może dwie, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że przeczytało się wszystkie.

Uczta dla oczu, każde opowiadanie jest inne, i co najważniejsze to to, że tu każdy może zginąć. To nie jest komiks przygodowy ani fantasy z elfami. To jest fantastyka, mroczna, z magami, spiskami - także komiks nie dla każdego.