OPIS
Patrzcie go, huncwota! Leży teraz jak ten Jezus z obrazu Mantegni, tyle że odwrócony, bo i nie cierpi za miliony, a sam sobie niecny los zgotował.
To jego przyjście na prowincję zwiastowała orkiestra dęta. Nie milkną pierwsze konwenanse, a tu festyn z kopyta rwie. Przy wtórze trąb złamana trzaska pieczęć, której już nie skleisz, nawet na słowo honoru, nawet na tę ślinę, co w kąciku ust zawadiacko podryguje. Chodź a patrzaj, jak świat zalewa feria twarzy, imion, intencji. To w jego obronę uciekają się. A on, ze słowiańską swadą, jak nie ryknie - hajże na Soplicę! ...Żubrówkę! ...Finlandię! ...co tam się nawinie. Tylko w głowie mętlik, aż po prawdzie sam nie wie, czy na koniec to z aniołem czy z nierządnicą babilońską te rozmowy o wszystkim, żeby jutro nie rozmawiać o niczym.
Gdzieś tam istnieć musi wszechświat, w którym Cybulski zdążył na feralny pociąg.
Obudziłem się w nocy, to i sprawę opisałem. Tako rzecze Bartol.
autor Bartosz "Bartol" Fijałkowski