Mocno wyniszczony kraj pogrąża się w chaosie wojny domowej. W tym samym czasie w wielkim pałacu pośrodku lasu równikowego dosyć wygodnie żyje rodzina dyktatora T’zée. Jego samego nikt od bardzo dawna nie widział i zaczynają krążyć plotki o jego śmierci. Jeśli okażą się one prawdą, to zarówno dla jego drugiej młodej żony i syna będą to ostatnie chwile spokoju. Nieustanna niepewność i narastający niepokój prowadzą do pojawienia się pewnego zakazanego uczucia, które staje się kolejnym krokiem do całkowitego upadku. Czy z tego wojenno-politycznego chaosu można wyjść żywym? Kto jest na tyle silny, aby przejąć władzę w kraju? Odpowiedzi na te pytania będzie można znaleźć, poświęcając czas lekturze albumu T’zée: Tragedia afrykańska i zdecydowanie nie będą to zmarnowane chwile.
Scenarzysta Appollo zainspirowany losami afrykańskich tyranów XX wieku (których zdecydowanie na tym kontynencie nie brakuje) postanowił przedstawić mocną opowieść w formie tragedii (w tym przypadku afrykańskiej – zgodnie z tytułem), w której cierpienie w różnej postaci wylewa się z każdej strony. Autor na 160 stronach serwuje tu czytelnikowi fascynującą, przerażającą i mocno angażującą historię przeplatającą teraźniejszość i przeszłość. Jest to naprawdę niezwykła mieszanka wilgotnego gorącego klimatu, niemożliwej do powstrzymania miłości i gorzkiego obrazu reżimów z czarnego lądu.
Scenarzysta doskonale przygotował się do swojej pracy i poznał tamtejsze realia i zwyczaje. Począwszy od upodobań dyktatorów, często otaczających się czarownikami i strachem zwykłych ludzi przed klątwami, kończąc na pokazaniu tego, co dzieje się z krajem, kiedy zabraknie na tronie tyrana. Szczegóły te sprawiają, że treść jest na tyle mocno wciągająca, że dosłownie pochłania się ją jednym tchem....
Autor: PopKulturowy KociołekData: 23.07.2023
Znakomita opowieść!
Chociaż preferuję kreskę realistyczną, to jestem wielbicielem rysunków Bruna. Ta prostota, klarowność, proporcje. Jego estetyka jakimś cudem mnie fascynuje. Fabuła Apolla świetnie nawiązuje do historii Mobutu, nawet trochę żal, że nazwy przeinaczone, boć wiele tam wydarzeń prawdziwych, trochę nie halo z wrestlerami i nie wiedzieć czemu artysta zmienia wzory na koszulach albo tapicerce. Na pewno nie przypadek, ale trochę myli to w odbiorze. Poczytałem co nieco o Kongu - Zairze i sądzę, że cały ten bałagan został świetnie oddany. A i Mobutu - Wszechmocny wojownik, który pozostawia za sobą ogień i kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a nic ani nikt nie może go zatrzymać (Kogut, który nie przepuszcza żadnej młodej kurce) korzystał z pomocy marabutów.
Autor: ToryohneData: 06.02.2024
DOSTAWA
DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!
Realizacja dostaw poprzez:
OPINIE
Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w
polityce prywatności